sobota, 22 października 2022

389. Ekspetyment okulistyczny

         Pewnego dnia idącego wolnym, chwiejnym krokiem Wygibautasa Książkiewicziusa, studenta bździochowskiej politechniki, zobaczył zza szyby swojego samochodu jego znajomy, Cwajgus Pamparampauskas, także Litwin, zawodowy muzyk filharmonik. Pierwszą jego myślą było podwiezienie rodaka, lecz po krótkiej chwili zastanowienia doszedł do wniosku, że Wygibautas jest po prostu pijany i może mu zabrudzić samochód. Zrezygnował więc z pomysłu i pojechał dalej.

Było to tego dnia, kiedy Wygibautas Książkiewiczius, pojechał na drugi koniec Bździochów odwiedzić innego swojego krajana, Faustasa Barabanciuskusa, zatrudnionego na stanowisku starszego rżnączego w Fabryce Rżnięcia Szkła, będącej oddziałem Przedsiębiorstwa Produkcji Rzeczy Pożądanych. Nie zastawszy go w domu, usiadł na ławce, na skwerze naprzeciw kamienicy, w której mieszkał Faustas. Siedział i odprowadzał wzrokiem liczne panienki, które przechodziły chodnikiem.

         W pewnym momencie wzrok jego przykuła postać struszka, który białą laską obstukiwał mury mijanych kamienic i chodnik przed sobą. Szedł wolnym krokiem, ale dość pewnie. Wygibautas przypomniał sobie, że już jako niedorostek sprawdzał, jak to jest nie widzieć. Chodził po pokoju z zamkniętymi oczami i wyciągniętym rękami badał teren. Skończyło się to strąceniem ze stołu pięknego wazonu z rżniętego kryształu, prezentu od kuzyna, na którego właśnie czekał. W jednej sekundzie kryształowy wazon zamienił się w kupkę drobnych kawałeczków. Wygibautas skrzętnie je posprzątał, wiecheć kwiatów wyrzucił i starał się zatuszować całą sprawę, rżnąc przysłowiowego głupa czy też niewinniątko. Niestety sąsiadka z piętra niżej poskarżyła się na mokrą plamę na suficie i tak rzecz się wydała.

         Tamto wspomnienie i obecny widok natchnęły Wygibautasa na ponowne sprawdzenie życia w ciemnościach. Tym bardziej bezpieczne, gdyż nie było obawy zalania tego, co znajdowało się pod nim, czyli jakichś podziemi. Wstał z ławki i zamknąwszy oczy, ruszył śladem starca. Ale szło mu o wiele gorzej, zwłaszcza że nie miał laski. Oczy miał cały czas szczelnie zamknięte, bo eksperyment musiał być przeprowadzony rzetelnie. Obmacywał rękami ściany kamienic i wysuniętą w przód nogą niepewnie badał grunt.

         I akurat w momencie, w którym Wygibautas, mimo nadzwyczajnego skupienia, wdepnął jednak w chodnikową dziurę i mocno się zatoczył, nadjechał samochodem jego ziomek Pamparampauskas. Obawa kierowcy o zabrudzenie auta nie była bezpodstawna, bowiem podobna historia już mu się w życiu przytrafiła. I to właśnie z tym samochodem. Wiózł kiedyś swojego kolegę z orkiestry wraz z jego instrumentem, jakim była tuba. Kolega był mocno na rauszu i gdy Cwajgus ostro wziął zakręt, zawartość trzewi pijanego kolegi postanowiła poddać się sile odśrodkowej i opuścić niegościnne wnętrzności. W ostatniej chwili właściciel samochodu zdążył podsunąć pod usta kolegi wylot tuby i po chwili cała zawartość żołądka znalazla się wewnątrz niej. Historia skończyła się dobrze, to znaczy tapicerka samochodu zostala uratowana, tylko dyrygent na próbie orkiestry dziwił się, że z tuby w czasie gry co jakiś czas wyskakiwały kulki zielonego groszku i drobno pokrojone kosteczki szynki.

 

    cdn…