Ceduła
Raptularz – mecenas, lecz nie sztuk wyzwolonych,
a jedynie wyzwolonego języka, czyli niewyparzonej gęby – wredny charakter miała
we krwi. Nie jest więc wcale dziełem przypadku, że przyjmowała pełnomocnictwa
do prowadzenia spraw sądowych ludzi z szemranego towarzystwa z szemranych
środowisk. No i w tych sprawach wcale nieźle sobie radziła.
Innym
mieszkańcem Bździochów, który też sobie nieźle radził w tym, czym się zajmował,
był niejaki Wziutek Podszczypała, kolega po fachu Trycjana Paszkwilki, czyli
zawodowy humorysta. Podszczypała w odróżnieniu do swego kolegi
pracującego w New Bździoch Timesie
był zatrudniony w konkurencyjnym Super Bździochpressie.
Nie przeszkadzało im to być kumplami, chociaż Podszczypała nie uczestniczył w
libacjach Trycjana Paszkwilki z Piusem hrabią Bździochowskim i lektorem języków
paraorientalnych Grzechosławem Pyszczozorem. Jeśli chodzi o alkohol, był
umiarkowanym jego spożycielem. I bez tego tryskał humorem na lewo i prawo. Oraz
w przód i w tył. A dowcip miał cięty i używał go z rozkoszą, zwłaszcza gdy mu się trafił
ktoś odpowiedni, kogo mógł ciąć na odlew ostrzem owego dowcipu. Jeśli była to kobieta, to o takim przypadku mawiał, że kobiety
puszcza przodem, zwłaszcza w maliny.
Tak
się złożyło, że pewnego dnia w tej samej długiej kolejce do okienka pocztowego
co Wziutek Podszczypała, znalazła się Ceduła Raptularz wraz ze swoim
charakterkiem. Do niemrawego posuwania się kolejki bździochowianie byli
przyzwyczajeni od lat, lecz tego dnia „ogonek” malał wyjątkowo wolno. Dlatego
na każdego kolejkowicza, który miał więcej niż jedną sprawę do załatwienia, reszta patrzyła
wilkiem. Padały dosadne komentarze i przytyki. Nietrudno sobie wyobrazić, że
przodowała w tym Ceduła Raptularz, wtedy jeszcze świeżo upieczona a
nieopierzona prawniczka, pracująca jako aplikantka w jedynej wówczas kancelarii
adwokackiej w Bździochach – Kancelarii Prawniczej Oskub i Wspólnicy. W
złośliwych przygaduszkach bardzo jej był pomocny wspomniany wcześniej wredny
charakter. Nic dziwnego, że pojawienie się na poczcie ciężarnej kobiety podniosło jej
poziom adrenaliny do stanu krytycznego. Patrzyła na przyszłą matkę spod
zmarszczonego czoła i ziała. Kolejkowicze, głównie panowie, zachowali się po dżentelmeńsku i podpowiedzieli kobiecie, aby
podeszła do okienka bez kolejki, bo jej się to należy. I kobieta
tak uczyniła. Fakt ten zdecydowanie spowodował przelanie się w Cedule czary
goryczy. Nie wytrzymała i dała wylewny upust swojej frustracji.
Wziutek
Podszczypała, od pewnego czasu przyglądający się stojącej przed nim kobiecie,
której złość przeradzająca się we wściekłość wręcz ściekała z
twarzy, poczuł, że to właśnie jest ulubiony przez
niego przypadek. Złożył czytaną dotąd gazetę i bezceremonialnie przerwał jej arogancką tyradę w chwili, gdy Ceduła cedziła:
– Obsługa bez kolejki wcale się
pani nie należy. Ja się na tym znam. Ja jestem prawnikiem.
I
z doskonale udawaną troską zapytał:
–
A nie lepiej było wyuczyć się na człowieka?
cdn…