Rogaś Turzyca, niefortunny myśliwy z koła łowieckiego „Strzał na Komorę”, który tak koszmarnie acz mimowolnie psuł statystyki koła, w innego rodzaju strzelaniu jakoś sobie radził. Wystarczająco dobrze, aby doczekać się potomstwa oraz potomstwa tegoż potomstwa. Jego ośmioletni wnuk Fretek, którego koledzy szkolni przezywali złośliwie Tchórzofretek, a na dodatek Tchórzyca, za co lał ich niemiłosiernie, zadając kłam przezwisku, miał ambicję – podobnie jak łowczy z dziadkowego koła łowieckiego – tyle że nie w osiągnięciu statystycznie największej liczby trafień na komorę, a w uzyskaniu najwyższej średniej z ocen w całej szkole. Ta ambicja przekładała się oczywiście na szereg zainteresowań różnymi dziedzinami wiedzy, a także polityką, bo dziadek nie raz mu opowiadał o różnych wydarzeniach historycznych, których zresztą sam był świadkiem, a niektórych z nich nawet doświadczył osobiście.
Tak więc pewnego dnia, gdy na lekcji była mowa o Rewolucji Październikowej, młody Turzyca pochwalił się, że widział Lenina. W lesie widział. Upierał się przy tym stanowczo, mimo iż nauczycielka mocno w to wątpiła. Wreszcie, nie mogąc swego zwątpienia zaszczepić w umyśle ucznia, nauczycielka poprosiła o szczegóły okoliczności, w jakich spotkanie Fretka z Leninem miało miejsce. Bo jednak, mimo uporu Fretka, wydawało jej się to mało prawdopodobne. A wtedy Fretek Turzyca oświadczył, że było to w niedzielę, kiedy był z dziadkiem doglądać w lesie paśników. I właśnie wtedy zza drzew wyszedł Lenin.
– I co zrobił? – zapytała zdumiona pani.
– Nic takiego. Podszedł do paśnika i jadł.
– Jak to? Tak po prostu Lenin jadł siano?!
– No, nie tylko. Były tam jeszcze buraki pastewne i marchew. A potem lizał sól.
– ???!!!
– Tak. Tylko rogi mu trochę przeszkadzały, bo do soli był trudny dostęp.
Pani wyraźnie odetchnęła z ulgą i z trudem pohamowała śmiech.
– Fretku, a może to był jeleń? – zapytała.
– A może i jeleń – odpowiedział ugodowo chłopak.
Ta historia obiegła w szybkim tempie całą Bździochową Dolinę, wzbudzając niekłamaną uciechę. Dotarła też oczywiście do koła łowieckiego „Strzał na Komorę”. Wszyscy członkowie koła za plecami Rogasia (oczywiście nie mówiąc mu tego) wyrazili nadzieję, że młody Turzyca w przyszłości nie trafi do grona ludzi pozdrawiających się słowami „Darz bór”.
cdn…