sobota, 21 lutego 2015

47. Znikająca piwnica



 

Szczeżuj Ciaptuła był w Bździochach powszechnie lubiany. Zaś jego żona, Beladonna – nie. Nie lubiano jej za całokształt. Nie grzeszyła ni urodą, ni obyczajnością, ni wiedzą, ni grzecznością, jednym słowem – niczym. Do tego była swarliwą, zawistną i pyskatą jędzą. Nic więc dziwnego, że bano się jej jak plag egipskich i unikano jak abstynencji. Powszechnie mówiono o niej: Szczeżujowa żonna, Beladonna. Szczeżuj był zupełną odmiennością swojej połowicy – spokojny, nie wadził nikomu. Do tego był zahukany i całkowicie zdominowany przez żonę, co zresztą musiało iść w parze. A na dodatek niepohamowana pazerność małżonki popychała go co jakiś czas w stronę nieuchronnych tarapatów, co pewnie wzbudzało litość w dwójnasób. Może więc lubiano go z przekory i z litości? Może.
Szczeżuj – flegmatyk z charakteru i z zamiłowania – pracował w Zjednoczonych Zakładach Naciągania Lateksu na stanowisku koordynatora i znany był ze swej charakterystycznej odpowiedzi na jakiekolwiek pytania, które mu zadawano: „Nie mogę”. Z tej racji koledzy za plecami nazywali go Niemogentem, a zwracając się do niego, opuszczali pierwszą część imienia i mówili: Żuju. Żuj tymczasem jakoś odnajdywał się w roli pantoflarza, a dla ukojenia nerwów, których – jak podejrzewano – nie miał, bo każdy inny dawno by już z nich wyszedł przy takiej kobicie, namiętnie żuł gumę.
Ciaptułostwo mieszkali w bloku na jedenastym piętrze, co zupełnie nie przeszkadzało, aby donośny głos Beladonny wibrował w strunobetonie ścian aż po piwnicę. Zarówno w dzień, jak i w nocy. I z piwnicą właśnie ma związek historia jednego z licznych tarapatów nieszczęsnego Szczeżuja. Było to w czasach powszechnie funkcjonujących spółdzielni mieszkaniowych, gdy prywatnie o materiały budowlane było bardzo trudno. Ale jakoś zaradni mieszkańcy bloku, zamieszkiwanego także przez Ciaptułostwo, po wielu lokatorskich awanturach pozałatwiali sobie pozwolenia i gdzie kto mógł na wolnej piwnicznej przestrzeni dobudował sobie dodatkowe pomieszczenia. Jedyną osobą wnoszącą sprzeciw, a za nim wspomniane awantury była – co nietrudno zgadnąć – Beladonna Ciaptułowa. Ale i ona – posłuszna swej pazernej naturze – zapragnęła dodatkowej piwniczki. Przecież nie mogło być tak, że inni mieli, a oni (czytaj: ona) nie. Nakazała więc Szczeżujowi załatwienie tej sprawy. I Szczeżuj, żując gumę, sprawę załatwił. W którąś sobotę stanęła zgrabna piwniczna przybudówka ze zgodnymi z przepisami ażurowymi ścianami. Niedzielnym rankiem Szczeżuj poszedł obejrzeć swe dzieło. Ku ogromnemu zdziwieniu piwniczki nie znalazł. W jej miejscu stał równiutko ułożony stosik oczyszczonych z zaprawy cegieł, obok którego znajdowała się nie mniej pieczołowicie usypana pryzma z owej, podeschniętej już zaprawy. Takiej zniewagi znieść niepodobna. Wściekła Beladonna nakazała Szczeżujowi przeprowadzenie śledztwa. I Szczeżuj, żując gumę, śledztwo przeprowadził. Odwiedził prawie wszystkich lokatorów w budynku i wszędzie usłyszał to samo: „To nie ja”. Dlatego też do ostatniego mieszkania, zupełnie wbrew swej naturze (oj, miałby w domu, gdyby tego nie zrobił), zapukał ostro (po swojemu) i zdecydowanie (też po swojemu). Założył bowiem – z logicznego punktu widzenia całkiem słusznie – że tam musi mieszkać winowajca. Innej możliwości nie było. Natarł na sąsiada z wojowniczością (oczywiście też po swojemu), o jaką nikt by go wcześniej nie podejrzewał, żądając odbudowania piwniczki, bo jak nie, to pójdzie na milicję. Tymczasem sąsiad nie tylko wcale się groźbą nie przejął, lecz – tak jak i Szczeżuj żując gumę – krótko i zwięźle rzecz mu wyłożył:
– Słuchaj Żuju, cegłę miałeś z sąsiedniej budowy, cement miałeś z sąsiedniej budowy, robotników też miałeś z sąsiedniej budowy, i to w godzinach pracy. Idź na milicję.
Cóż było robić? Szczeżuj ani pisnął. Wrócił do siebie i szczęki zacisnął. W następną sobotę wymurował piwniczkę jeszcze raz. Tym razem z własnej cegły, z własnego cementu i z pomocą legalnie najętych murarzy. Tak postawionej piwniczki nikt już nie tknął i stoi ona do dziś. A Szczeżuja Ciaptułę nadal wszyscy lubią, zaś jego żonny, Beladonny – nie.

cdn…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz