niedziela, 15 listopada 2015

85. Teorie docenta Nominała

          Uniwersytet Bździochowski – jak przystało na uczelnię aspirującą do miana najlepszej w kraju – zatrudniał cały wachlarz indywidualności naukowych. Najczęściej były to postacie nietuzinkowe i barwne, niejednokrotnie o kontrowersyjnych poglądach tudzież o dość niespotykanych sposobach przekazywania wiedzy studentom. Na czoło tej barwnej plejady pięknych umysłów niewątpliwie wysunął się docent Nominał, wysokiej klasy specjalista w dziedzinie ekonomii. Na jego wykłady przychodziły tłumy. Słuchaczy wcale nie zrażał fakt, że pośród snutych przez docenta teorii stricte ekonomicznych, zdarzały się odejścia od zasadniczego tematu i wtrącanie przeróżnych wątków pobocznych. A być może właśnie te poboczne wątki dodawały smaku wykładom i dzięki nim zajęcia docenta Nominała niezmiennie cieszyły się ogromną frekwencją. Gdy docent mówił: „białe kołnierzyki”, niewątpliwie miał na myśli kadrę kierowniczą, gdy zaś mówił: „pszenno-buraczani”, niechybnie określał tak rolników.
          Pewnego razu, a było to jeszcze przed tzw. transformacją, prowadząc wykład na temat pieniądza, docent stwierdził na przykład, że to, co nosimy w portfelach, to nie są banknoty, bo prawdziwe banknoty mają pokrycie w złocie i na żądanie klienta każdy bank byłby zobowiązany wypłacić mu równoważność w kruszcu, a na pewno tego nie zrobi. Wtedy padło pytanie z sali:
          – W takim razie to, czym zapłacę za najbliższy miesiąc miejsce w akademiku, to nie są banknoty?
          – Nie – odparł spokojnie docent. – To nie są banknoty.
          – Czyli że to nie są pieniądze?
          – Nie, proszę pana, to nie są pieniądze.
          – To w takim razie, co to jest?
          – To, proszę pana, są piniendze.
          Ale jednego dnia docenta trochę poniosło, tak że przeszedł samego siebie. Na kolejnym wykładzie po pewnym jego sformułowaniu, wszystkie studentki poczuły się urażone i ostentacyjnie opuściły salę. Tym, co spowodowało ów solidarny kobiecy bojkot była toeria na temat początków kapitalizmu, a konkretnie na temat powstawania manufaktur. Rozentuzjazmowany docent Nominał doszedł mianowicie do konkluzji, którą otwarcie podzielił się ze słuchaczami:
          – Proszę państwa, właściciele manufaktur zauważyli, że do tak prostych czynności, zawsze takich samych, nie opłaca się zatrudniać wyłącznie zdrowych, silnych mężczyzn. Zaczęli więc też zatrudniać dzieci, idiotów, a nawet kobiety.

          cdn…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz