sobota, 5 grudnia 2015

88. Gdzie ten Centralny?

          Pan Taleon Tuszwenda, dyplomowany doktor degustatologii praktycznej, pracujący w Bździochowskiej Wytwórni Wyrobów Alkoholopodobnych na stanowisku starszego oberkipera, w czasach szczytowego rozkwitu jedynie słusznego ustroju miał obowiązek osobistego doręczania do Centrali sprawozdań z wykonania planu. Centrala mieściła się w Warszawie, a sprawozdania należało dostarczać w ostatnim dniu każdego miesiąca. Toteż każdego trzydziestego lub trzydziestego pierwszego, wyjątkowo dwudziestego ósmego, a całkiem wyjątkowo dwudziestego dziewiątego dnia miesiąca pan Taleon Tuszwenda wsiadał w ekspres „Kresowiak Wschodni” i odbywał podróż do stolicy. Tego dnia wsiadali też do swoich pociągów wszyscy inni kiperzy zatrudnieni w podległych Centrali jednostkach rozsianych po całym kraju i wzorem pana Taleona Tuszwendy wieźli w aktówkach swoje sprawozdania. Każdy, prócz sprawozdania, dzierżył dobrze zabezpieczoną butelczynę z próbką nowego wyrobu celem zaprezentowania go władzy zwierzchniej. Podległe placówki starały się jak najczęściej opracowywać nowe receptury lub co najmniej doskonalić dotychczasowe, by co miesiąc móc zbierać pochwały wyższych przełożonych.
          Centrala bardzo poważnie podchodziła do tych spraw; w końcu chodziło przecież o to, aby produkt finalny jak najszybciej i w jak największych ilościach trafiał na rynek, poprawiając statystyki zaopatrzeniowe, zwiększając PKB oraz przysparzając państwu dochodów w złotówkach, a niekiedy nawet w dewizach. O innych aspektach nie wspominając. Dlatego też było z najwyższym pietyzmem kultywowaną tradycją degustowanie tychże wynalazków w dziedzinie alkoholopodobieństwa zwożonych licznie do Centrali. Nazywało się to wdrażaniem do produkcji, a kończyło zwykle wielkim kacem, którego kiperzy starali się pozbyć, posypiając w pociągu w drodze powrotnej.
          Nie inaczej było pewnego majowego dnia, kiedy to pan Taleon w oparach ulatującego w upale z jego głowy alkoholu szwendał się po Warszawie z zamiarem kupienia rowerka dla swego kilkuletniego siostrzeńca. Tak się akurat składało, że następnego dnia był Dzień Dziecka i taki prezent zdaniem pana Taleona byłby najbardziej odpowiedni. Ale nawet w stolicy nie można było uświadczyć takiego rarytasu, choć pan Taleon uczciwue obszedł wszelkie domy towarowe i skrupulatnie je przepatrzył. Chcąc nie chcąc musiał wrócić do Bździoichów z pustymi rękami. Ruszył więc w kierunku Dworca Centralnego. Ale, o dziwo, nie znalazł go na swoim miejscu. Wydało mu się to dziwne. Przecież będąc pod Pałacem Kultury nie można było nie natrafić na dworzec, a jednak… Pan Taleon Tuszwenda, skonstatowawszy tę dziwną rzecz, począł systematycznie penetrować teren. Na skutą alkoholem czaszkę nie mógł jednak liczyć; nie była mu w stanie pomóc nawet na jotę, jeśli założyć, że mu nie przeszkadzała. Jednak gdy obszedł Pałac Kultury rzetelnie trzy razy i nie natrafił na ślad dworca, musiał posiłkować się pomocą tego co pod czaszką. Jakimś ostatnim przebłyskiem świadomości przypomniał sobie stare czytanki szkolne, w których bohaterowie pytali o drogę milicjantów, a ci grzecznie im ją wskazywali. Być może przypomniał też sobie krążącą po Bździochach opowieść o przygodzie Maryśki Kozodojówny w Londynie, dość, że postanowił zrobić tak samo. Jak raz wypatrzył wśród przechodniów błękitny mundurek, więc zwrócił się do jego właściciela z nurtującym go pytaniem. Milicjant zmierzył go od głowy do stóp i z powrotem i dłuższą chwilę przyglądał mu się podejrzliwie. Być może uznał jego pytanie za spóźniony o całe dwa miesiące żart primaaprilisowy. Musiał jednak z twarzy biednego pana Taleona wyczytać prawdziwe zakłopotanie, bo uniósł rękę i wskazując ogromne gmaszysko, przy którym się znajdowali, powiedział:
          – Tu jest.
          W rzeczy samej, stali obok Dworca Centralnego. Jak pan Taleon mógł go nie zauważyć, do dziś pozostaje zagadką. Jedynym logicznym wytłumaczeniem zdaje się być fakt, że mu się wtedy mocno ze łba kurzyło i zapewne ten kurz przesłonił widok.
          PS
          Pan Taleon Tuszwenda kupił rowerek następnego dnia na kiermaszu w Bździochach.

          cdn…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz