Dobrze zapowiadający się
fizyk Falisław Oczko, piąta woda po kisielu sołtysa Miętosia,
brzemię owego dobrego zapowiadania się dźwigał na swych barkach
wraz z tornistrem już od szkoły podstawowej, gdy tylko fizyka
znalazła się w programie nauczania. Przedmiot ten tak przypadł do
gustu młodemu uczniowi, że pochłonął go bez reszty, z kretesem,
do imentu, totalnie, mega wielce czy jak tam jeszcze. Z czasem utarło
się powiedzenie, że fizyka jest oczkiem w głowie Falisława.
Falisława w dzieciństwie
pieszczotliwie nazywano Falusiem, a gdy dorósł –
równie pieszczotliwie, choć w nieco innych okolicznościach –
Fallusiem. Ale to już zupełnie inna historia, zdecydowanie
wybiegająca poza ramy niniejszego memuaru. Bowiem takie zwracanie
się do niego bardziej miało związek z fizycznością, a nie z
fizyką sensu stricto. Podobnie jak ciało. Wróćmy zatem do fizyki.
Tej sensu stricto właśnie. Młodzieniec chłonął wiedzę niczym
gąbka wodę, choć bardziej trafnym porównaniem byłoby –
jak Pius hrabia Bździochowski wódkę. Ale ten wątek –
wątek chłonięcia –
również wymyka się formule niniejszego sztambucha i jeśli będzie
kiedyś opisany, to raczej w kontekście powszechnej przypadłości
bździochowian niewylewania za kołnierz.
Wróćmy
zatem zdecydowanie do samej fizyki. W wyobraźni widziano już
Falisława Oczko w Sztokholmie odbierającego nagrodę Nobla. I
pewnie kiedyś to nastąpi. A póki co, Falisław lubował się w
fizyce. I to we wszystkich jej działach równomiernie. Żadnego z
nich nie wyróżniał, żadnego nie faworyzował. Można by
powiedzieć, że brał fizykę jak leci. No, no, bez skojarzeń,
proszę. To, co niektórym przychodzi do głowy w tym miejscu, jako
się wcześniej rzekło, należy do innego działu diariusza.
Jak
się z czasem okazało, miłość ta (Falusiowa do fizyki) wcale nie
była jednostronna. Fizyka także polubiła Falisława i sprzyjała
jego naukowemu rozwojowi oraz karierze. Na przykład, gdy Falisław
potrzebował do obliczeń ciała poruszającego się w warunkach
idealnych, czyli bez tarcia, ciało to poruszało się w warunkach
idealnych, czyli bez tarcia, ułatwiając swemu pupilowi pracę. Gdy
zaś miało się poruszać z tarciem, poruszało się z tarciem. A
gdy miało być samo tarcie, było samo tarcie. Kiedy indziej na
życzenie Falisława ten sam menisk –
w zależności od potrzeb –
raz stawał się wypukły, a raz wklęsły. Wszelkie izobary,
izochory i inne jeszcze izo pracowały na jego chwałę. Nawet
popularny proszek o tej nazwie miał swój udział w pięciu się
naszego bohatera po drabinie sukcesu. Nie od rzeczy byłoby tu dodać,
że wszelkie ruchy po wspomnianej drabinie również odbywały się
zgodnie z zasadami i prawami fizyki.
Tak
więc Falisław, przesiąknięty fizyką, piął się i wspinał od
dziecięcia po wiek dojrzały szczebel po szczeblu, a fizyka –
prócz wszystkich innych funkcji –
była mu także muzą.
Wstąpiwszy
w wiek, w którym do głosu dochodzą i inne miłości, Falisław –
cóż, sięgnijmy tu jednak do stosownego memuaru –
poznał dziewczęcie skore połączyć swą duszę z jego duszą.
Wołano na nią Kruszynka. Romantyczne spacery o zachodzie słońca,
głębokie spojrzenia w oczy, głaskanie dłoni, wszystko to
delikatne i piękne wspomagało rodzące się w młodych sercach
uczucie.
Zdarzyło się nawet, że zakochanej parze dane było
obejrzeć także wschód słońca. Po wspaniałym wieczorze i upojnej
nocy świeżo upieczeni kochankowie wybrali się na spacer. W porze,
gdy wszyscy śpią jeszcze, a tylko słońce pracowicie zaczyna
dzionek, jest nie mniej romantyzmu co w porze, gdy wszyscy już śpią,
a słońce po pracowitym dzionku zachodzi. Młodzi w objęciach
usiedli na skraju jeziora i wpatrywali się tkliwie w świetlistą
tarczę wyłaniającą się zza horyzontu. Drobne fale jeziora
skrzyły się i połyskiwały w coraz jaśniejszych promieniach,
przyjemne ciepło ogrzewało ich twarze.
–
Jaki piękny wschód słońca –
wyszeptała Kruszynka, wpatrując się miłośnie w twarz Falisława.
–
To dyfrakcja –
odparł rzeczowo Falisław.
Długo
jeszcze Falisław nie mógł pojąć, co tak bardzo rozśmieszyło
jego partnerkę. Tak samo, jak i tego, dlaczego znów na długo jego
wyłączną i odwzajemnioną miłością miała być fizyka.
cdn...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz