sobota, 21 maja 2016

112. Fizyka romantyka

           Dobrze zapowiadający się fizyk Falisław Oczko, piąta woda po kisielu sołtysa Miętosia, brzemię owego dobrego zapowiadania się dźwigał na swych barkach wraz z tornistrem już od szkoły podstawowej, gdy tylko fizyka znalazła się w programie nauczania. Przedmiot ten tak przypadł do gustu młodemu uczniowi, że pochłonął go bez reszty, z kretesem, do imentu, totalnie, mega wielce czy jak tam jeszcze. Z czasem utarło się powiedzenie, że fizyka jest oczkiem w głowie Falisława.
           Falisława w dzieciństwie pieszczotliwie nazywano Falusiem, a gdy dorósł równie pieszczotliwie, choć w nieco innych okolicznościach Fallusiem. Ale to już zupełnie inna historia, zdecydowanie wybiegająca poza ramy niniejszego memuaru. Bowiem takie zwracanie się do niego bardziej miało związek z fizycznością, a nie z fizyką sensu stricto. Podobnie jak ciało. Wróćmy zatem do fizyki. Tej sensu stricto właśnie. Młodzieniec chłonął wiedzę niczym gąbka wodę, choć bardziej trafnym porównaniem byłoby jak Pius hrabia Bździochowski wódkę. Ale ten wątek wątek chłonięcia również wymyka się formule niniejszego sztambucha i jeśli będzie kiedyś opisany, to raczej w kontekście powszechnej przypadłości bździochowian niewylewania za kołnierz.
           Wróćmy zatem zdecydowanie do samej fizyki. W wyobraźni widziano już Falisława Oczko w Sztokholmie odbierającego nagrodę Nobla. I pewnie kiedyś to nastąpi. A póki co, Falisław lubował się w fizyce. I to we wszystkich jej działach równomiernie. Żadnego z nich nie wyróżniał, żadnego nie faworyzował. Można by powiedzieć, że brał fizykę jak leci. No, no, bez skojarzeń, proszę. To, co niektórym przychodzi do głowy w tym miejscu, jako się wcześniej rzekło, należy do innego działu diariusza.
          Jak się z czasem okazało, miłość ta (Falusiowa do fizyki) wcale nie była jednostronna. Fizyka także polubiła Falisława i sprzyjała jego naukowemu rozwojowi oraz karierze. Na przykład, gdy Falisław potrzebował do obliczeń ciała poruszającego się w warunkach idealnych, czyli bez tarcia, ciało to poruszało się w warunkach idealnych, czyli bez tarcia, ułatwiając swemu pupilowi pracę. Gdy zaś miało się poruszać z tarciem, poruszało się z tarciem. A gdy miało być samo tarcie, było samo tarcie. Kiedy indziej na życzenie Falisława ten sam menisk w zależności od potrzeb raz stawał się wypukły, a raz wklęsły. Wszelkie izobary, izochory i inne jeszcze izo pracowały na jego chwałę. Nawet popularny proszek o tej nazwie miał swój udział w pięciu się naszego bohatera po drabinie sukcesu. Nie od rzeczy byłoby tu dodać, że wszelkie ruchy po wspomnianej drabinie również odbywały się zgodnie z zasadami i prawami fizyki.
           Tak więc Falisław, przesiąknięty fizyką, piął się i wspinał od dziecięcia po wiek dojrzały szczebel po szczeblu, a fizyka prócz wszystkich innych funkcji była mu także muzą.
          Wstąpiwszy w wiek, w którym do głosu dochodzą i inne miłości, Falisław cóż, sięgnijmy tu jednak do stosownego memuaru poznał dziewczęcie skore połączyć swą duszę z jego duszą. Wołano na nią Kruszynka. Romantyczne spacery o zachodzie słońca, głębokie spojrzenia w oczy, głaskanie dłoni, wszystko to delikatne i piękne wspomagało rodzące się w młodych sercach uczucie.
           Zdarzyło się nawet, że zakochanej parze dane było obejrzeć także wschód słońca. Po wspaniałym wieczorze i upojnej nocy świeżo upieczeni kochankowie wybrali się na spacer. W porze, gdy wszyscy śpią jeszcze, a tylko słońce pracowicie zaczyna dzionek, jest nie mniej romantyzmu co w porze, gdy wszyscy już śpią, a słońce po pracowitym dzionku zachodzi. Młodzi w objęciach usiedli na skraju jeziora i wpatrywali się tkliwie w świetlistą tarczę wyłaniającą się zza horyzontu. Drobne fale jeziora skrzyły się i połyskiwały w coraz jaśniejszych promieniach, przyjemne ciepło ogrzewało ich twarze.
           Jaki piękny wschód słońca wyszeptała Kruszynka, wpatrując się miłośnie w twarz Falisława.
           To dyfrakcja odparł rzeczowo Falisław.

           Długo jeszcze Falisław nie mógł pojąć, co tak bardzo rozśmieszyło jego partnerkę. Tak samo, jak i tego, dlaczego znów na długo jego wyłączną i odwzajemnioną miłością miała być fizyka.

           cdn...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz