sobota, 17 września 2016

129. Rozbierana prywatka

          Wiele wody musiało upłynąć w Bździochówce, rzeczce przepływającej przez Bździochową Dolinę, zanim Kleofasowi Niemanicowi udało się namówić swoją żonę Klementynę na opalanie nago na plaży naturystów w Chałupach. Przede wszystkim musiał się ożenić, aby mieć kogo móc namawiać. A jeszcze wcześniej musiał do tego dorosnąć. Jednakże ciągotki do spraw związanych z nagością miał od wczesnej, a nawet bardzo wczesnej młodości. W szkole powszechnej przeszedł etap, gdy z kolegami zabawiał się w zaglądanie dziewczętom pod sukienki za pomocą przywiązanego do buta lusterka. Niejeden raz otrzymał za to siarczysty policzek, bo najczęściej dziewczęta odkrywały bezwstydny podstęp. W najlepszym razie odchodziły zagniewane po reprymendzie udzielonej podglądaczowi.
          Prócz lusterka stosował też inne techniki podglądania, tak dalece intrygujące były to dla niego sprawy. Do standardu należało podglądanie przez dziurkę od klucza lub przez szparę pod drzwiami, względnie przez przykładanie oka do niedomkniętych drzwi. Najczęściej były to drzwi do łazienki, ubikacji i sypialni rodziców, albo też do pokoju siostry. Siostra zresztą − nie wiadomo, świadoma owego podglądania jej, czy nie − współuczestniczyła z Kleofasem w podglądaniu rodziców. Pewnego razu, gdy tak wspólnie poddawali się tej niechlubnej czynności, popatrzyła na brata zniesmaczona i powiedziała:
          − Fuj! Obrzydlistwo. A nam to nawet w nosie nie pozwalają dłubać.
          Będąc w wieku, gdy te sprawy przestały już być tabu,  Kleofas wcale się nie krył ze swoimi zainteresowaniami sprawami płci. Przeciwnie, całe jego otoczenie wiedziało o tych jego ciągotkach. Wielką więc frajdę sprawiło mu zaproszenie na rozbieraną prywatkę zorganizowaną przez jego uczelnianych kolegów, bo miało to miejsce w czasach studenckich.
          Kleofas, przygotowawszy się odpowiednio, pognał do mieszkania swojej eks przyjaciółki, u której rzecz cała miała się odbyć. Z gospodynią imprezy, czyli swoją eks przyjaciółką rozstał się jakiś czas temu z jej woli, bowiem któregoś wieczoru zbyt natarczywie namawiał ją na nader daleko posunięte intymności. Ale cóż tam. To było dawno, widocznie dziewczyna przemyślała sprawy i zmieniła zdanie. Ba, zmieniła na tyle, że teraz nie przeszkadza jej  oddawanie się intymnościom w większym gronie.
          Drzwi otworzył mu kolega, cały nagi, przepasany jedynie ręcznikiem.
          − Zasada jest taka − powiedział kolega. − Rozbierasz się w przedpokoju i wchodzisz do pokoju nago. Czekamy tylko na ciebie.
          Rozochocony Kleofas uczynił według instrukcji. Jednak, gdy wszedł do pokoju z tryumfalnie wzniesioną dłonią, w której trzymał flaszkę wódki, okazało się, że całe towarzystwo znajdujące się w pokoju jest całkowicie ubrane, a rozbierana prywatka okazała się zwykłym żartem przygotowanym ze względu na niego i jego ciągotki. Taki postanowiono mu zrobić dowcip. Nietrudno się domyślić, czyj to był pomysł.
          Epilog całej sprawy był dość niespodziewany i niezwykły. Nie doceniono Kleofasa. On bowiem po pierwszym zaskoczeniu, w ogóle nie okazał zażenowania, nie uciekł zawstydzony czy przerażony. Przeciwnie, przez cały wieczór pozostał nagi, wzbudzając sensację, a nawet podziw zebranych i przyciągając wzrok, głównie koleżanek. Tak się nawet porobiło, że teraz jego eks przyjaciółka natarczywie nagabywała go na intymności, z czego zresztą zadowolony Kleofas skrzętnie skorzystał.
          Od tej pory sporo wody upłynęło jeszcze w Bździochówce, zanim nastała era Klementyny.

          cdn…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz