sobota, 19 listopada 2016

138. Od kamyczka do pomniczka

           Były sołtys nie odpuszczał. Alojzy Pstryś, którego niezaprzeczalną zasługą dla dynamicznego rozwoju Bździochowej Doliny był fakt, że nie dał się ponownie wybrać na funkcję sołtysa, jątrzył. Nie w smak mu było, że wszelkie splendory spływają na Miętosia, a przecież tylko dzięki jego sołtysowaniu, czy też sołtysieniu, jak sam to nazywał, Miętoś – były wiejski głupek – mógł zaistnieć. Gdyby nie dopuścił do owego pamiętnego niedzielnego zdarzenia, które wyniosło później Miętosia na sołtysi stołek, Bździochy nadal byłyby zapyziałą, nic nieznaczącą wioszczyną na kresach Kresów Wschodnich. Więc czyja zasługa jest większa?, zapytywał sam siebie, a zaciekła zawiść dławiła go gorzko i niemniej gorzkie łzy cisnęły mu się do oczu.
           Ale nie, tak być nie może! To przecież za jego czasów były budowane podwaliny pod nowoczesne Bździochy w myśl hasła: „Aby Bździochy rosły w siłę, a ludziom żyło się dostatnio”. To za jego czasów świetlaną przyszłość Bździochów wykuwało się na każdym stanowisku pracy. To za jego czasów jedność z sołtysem stanowiła jedność narodu. O nie, nie, panie Miętoś, myślał na głos Pstryś, tak to my się bawić nie będziemy. Mam ja jeszcze swoje zaplecze, swoich oddanych radnych, składających mi regularnie raporty z tego, co się w Bździochach wyprawia. Mam też wierną rzeszę Moherowych Muszek, mój zatwardziały elektorat, który na mój rozkaz pójdzie jak w dym i choćby krzyżem odbije należne mi stanowisko z rąk tego drania. Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem, rozpaczał.
           Były sołtys, Alojzy Pstryś, zszedł onegdaj do podziemia, lecz nadzieja odzyskania sołtysiego stołka cały czas podszeptywała mu pomysły, które miały wynieść go na piedestał. O, właśnie. Na piedestał. Na piedestał! Tak jak kiedyś na Kowno. To jest moja droga, myślał. To będzie dobra zmiana. To nic, że nie udała mi się aneksja enklawy, to nic, że nie wyszła mi nocna zmiana, to nic, że nie funkcjonuje Terra Radio. Teraz mi się uda. Piedestał! Tędy droga! Pstryś na pomniki!
           Pstryś, działając swoimi kanałami, rozpowszechnił wieść, a za nią chęć, a za nią determinację w budowaniu pomników. Jego pomników. Na monumentach ma zostać uwieczniona cała bogata historia wsi z postacią byłego sołtysa w roli przywódcy, który do tego doprowadził. Pstryś na budowie z łopatą w ręce, Pstryś podcinający sierpem łan pszenicy, Pstryś czytający dzieciom książkę, Pstryś na drabinie, Pstryś z flagą, Pstryś odpoczywający pod brzozą, Pstryś głaszczący kota i tak dalej, i tak dalej. Pomysłów nie zabraknie. Powstało wiele fundacji, które zebrały dość pieniędzy, aby wystawić byłemu sołtysowi taką ilość pomników, że właściwie Bździochów spoza nich nie będzie widać. Hojnych wiernych nie brakowało. Lista fundacji była długa i miała być wyczytana podczas odsłonięcia każdego pomnika z osobna, w kolejności od największej do najmniejszej. Siłą rzeczy każdy z pomników w jakiś sposób miał sugerować, która z fundacji go wystawiła. A więc, ograniczając się do powyższej wyliczanki, byłyby to, między innymi, następujące instytucje: Fundacja Sztyli Narodowych, Fundacja Sierpów i Innych Akcesoriów Herbowych, Fundacja „Poczytaj Mi Sołtysie”, Fundacja Wozów Drabiniastych Wyższego Sortu, Fundacja Balanga (tu przez pomyłkę w nadruku pomylono litery, ale nikt tego nie zauważył), Wszechzwiązkowa Leninowska Fundacja Brzozy Bździochowskiej, Fundacja Kociej Sierści Głaskanej Pod Włos, i tak dalej, i tak dalej. Najważniejszy i zarazem największy pomnik miał stanąć przed biurem sołtysa, aby Miętosia skręciło na jego widok. Dla efektu zaskoczenia – Pstryś zacierał ręce z uciechy – postawi się go w nocy, tak że jak Miętoś przyjdzie rano do pracy, to… A może go szlag trafi, w duchu wyraził nadzieję. Przez myśl mu nawet przeszło, aby specjalnie dla Miętosia przywrócić karę śmierci lub przynajmniej dożywotnią banicję, aby się go pozbyć raz na zawsze.
           Potem usiadł i zamyślił się. Są kraje, które mi imponują, dumał. Niektóre nawet niedaleko. Tam przywódcy wiedzą, czego chcą, czego chce i oczekuje jego naród. Kraje kwitnące. No, może nie kwitnącej wiśni, ale kierunek jest dobry. Z nich trzeba brać przykład.

PS
           Chwilowo sprawa budowy pomników została przyhamowana, bowiem były sołtys, Alojzy Pstryś, wyjechał i nie wrócił jeszcze z Pjongjangu.

           cdn…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz