sobota, 21 stycznia 2017

147. Ofiara nadgorliwości

           Na krańcu Bździochów, przy ulicy Dolnej miała swoją siedzibę pewna kancelaria prawnicza. Kancelaria ta nosiła nazwę: Biuro Spraw Nie do Załatwienia. Prowadzący je właściciel, starszy biurmistrz obojga nazwisk Krzywopiór Kałamarz-Obsadko był odwiedzany przez tych wszystkich mieszkańców Bździochowej Doliny, którzy wyczerpawszy wszelkie możliwości i wydeptawszy wszelkie drogi podczas załatwiania spraw urzędniczych, tych spraw w końcu nie załatwili. Oczywiście nie z powodu jakiejś tam ich indolencji czy braku wytrwałości – nic z tych rzeczy. Do starszego biurmistrza obojga nazwisk Krzywopióra Kałamarza-Obsadki przychodzili ci, którzy wielokrotnie odbili się od muru bezwzględnej urzędniczej obojętności i sobiepaństwa. Przykro stwierdzić, że takie rzeczy miały miejsce za czasów sołtysowania Miętosia, lecz ten genialny pod wieloma względami sołtys niekiedy po prostu nie był w stanie dopatrzeć wszystkiego, a niektórzy urzędnicy czasem swym postępowaniem udowadniali, że ciągle jeszcze pokutuje w narodzie i pobrzmiewa dawna maksyma, że szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie. Wtedy więc ci ludzie, udręczeni niemożnością przebicia się przez mur nie do przebicia urzędniczej obojętności, gdy już wszelkie nadzieje upadły, pukali do drzwi biura. A drzwi były im otworzone i sprawy załatwione. Były to, jako się rzekło, sprawy wszelkie, a jakie konkretnie, w tym momencie nieistotne do przytoczenia. 
          Przy nawale do załatwienia spraw nie do załatwienia starszy biurmistrz uwijał się jak w ukropie. Nic więc dziwnego, że nadszedł dzień, w którym biuro okazało się być za ciasne, i należało pomyśleć o czymś większym. Starszy biurmistrz obojga nazwisk Krzywopiór Kałamarz-Obsadko znalazł sobie stosowne pomieszczenie, a mieściło się ono w budynku usytuowanym przy ulicy Górnej, dokładnie na przeciwległym krańcu Bździochów.
          Spakował tedy starszy biurmistrz manatki w kartony, lecz zanim udał się w drogę, upchał to misternie w swoim nienajnowszym modelu samochodu. Dla ścisłości dodajmy – osobowego. Pakowanie zajęło Krzywopiórowi niemało czasu, bowiem było co pakować. Wprawdzie kancalaria była niewielka, toż przecie samochód był jeszcze mniejszy, a ilość rzeczy do upakowania jednakowa. Jednakowoż po kilku godzinach utykania we wszystkich zakamarkach, jakie posiadał pojazd, segregatorów z aktami aktualnych i zakończonych oraz jeszcze nienapoczętych spraw, a na końcu skromnych wszakże, niemniej jednak mebli, dzieło pakowania było zakończone. Trwało to wszystko do – jak się to zwykło określać – późnych godzin wieczornych lub, jak kto woli, do wczesnych godzin nocnych. I tak obładowanym samochodem ruszył Krzywopiór w drogę do swojej nowej siedziby.

           Cóż, jak to często się zdarza w takich przypadkach, zatrzymała go policja. Funkcjonariusz – służbista, który najwyraźniej naoglądał się amerykańskich filmów kryminalnych, najpierw rzucił starszego biurmistrza na glebę, nieco go sponiewierał, a dopiero później zażądał okazania dokumentów. W trakcie owego poniewierania kilkakrotnie rozmawiał przez krótkofalówkę, z czego poniewierany starszy biurmistrz mógł się dowiedzieć, że gdzieś w Bździochach było włamanie i jest poszukiwany sprawca tegoż. Nietrudno się domyślić, że policjant, zameldowawszy o złapaniu złodzieja, zaczął poszukiwać dowodów rzeczowych – skradzionych precjozów. Efektem jego gorliwości był to, że cała zawartośc pojazdu znalazła się na zewnątrz pojazdu, a w tym wszystkim buszował niestrudzony łowca złodziei.

           Kiedy wszystko już zostało gruntownie przeszukane, policjant odebrał przez radio wiadomość, że włamanie miało miejsce do piwnicy, a skradziono około dwóch kilogramów ziemniaków i kilka słoików z kompotami wieloowocowymi. Natychmiast też funkcjonariusz stracił zainteresowanie zatrzymanym i – cytując klasyka – ani be, ani me, ani kukuryku, wsiadł do radiowozu i odjechał.

           Tak to starszy biurmistrz Krzywopiór obojga nazwisk Kałamarz-Obsadko, który wielokrotnie pomagał innym zwalczać arogancję władzy, sam stał się ofiarą tej arogancji.

             cdn…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz