sobota, 11 listopada 2017

189. Konkurs racjonalizatorski

           Wielce zasłużony dla Bździochowej Doliny racjonalizator i wynalazca, Światłomysł Eureczko, zanim wzbił się na wyżyny racjonalizatorstwa i wynalazczości i z domorosłego usprawniacza przedzierzgnął się w wybitnego fachowca, miewał – jak każdy – wzloty i upadki. Inaczej mówiąc, miewał lepsze i gorsze pomysły. Te lepsze – co oczywiste – wywindowały go na sam szczyt popularności i prócz zaszczytów – co też oczywiste – przynosiły mu niezłe profity. O tych gorszych starał się nie pamiętać. Jednak pamięć, podobnie jak serce, nie sługa i od czasu do czasu nachodziły Eureczkę wspomnienia, w których niczym w przysłowiowym kalejdoskopie przesuwał się korowód owych pomysłów. Było jednakże jedno natrętnie powracające wspomnienie, niedające mu spokoju. W tym wypadku był święcie przekonany o swojej racji, a jednak za ten pomysł nie zebrał laurów.
           Onegdaj, w czasach siermiężnej młodości Światomysła, ogłoszono konkurs racjonalizatorski. Przedmiotem konkursu było obmyślenie skutecznej i taniej pułapki na myszy, których plaga nie dawała bździochowianom spokoju. Myszy tak bardzo dawały się wszystkim we znaki, że zachodziła nawet obawa, iż może się powtórzyć historia króla Popiela, lecz tym razem dla wszystkich bździochowian. Dla młodego, a nawet bardzo młodego racjonalizatora, wówczas jeszcze racjonalizatora-amatora, wygranie takiego konkursu mogło być niezłym startem w przyszłość, dlatego też Eureczko przyłożył się do swego pomysłu z zapałem. Dopracował swoje dzieło w najdrobniejszych szczegółach. Gdzieś tam po głowie chodziła mu nawet myśl o patencie. Kiedy więc nadszedł dzień przedstawienia swoich pomysłów przed komisją, Eureczko ze zdziwieniem stwierdził, że jeden z uczestników ma pułapkę opartą dokładnie na pomyśle Eureczki. Co gorsza, jego konkurent miał okazać swój wynalazek wcześniej, co oczywiście powodowało, że Eureczko nie miał już tam czego szukać. Niemniej jednak siedział i czekał, aby popatrzeć na przedstawienie konkurenta.
           Pomysł był taki, że przed wejściem do norki myszy ustawiało się na sztorc żyletkę, z jednej jej strony kładło się kawałek szynki, z drugiej zaś kawałek serka. Myszka miała wystawić łepek i nie móc się zdecydować, od czego zacząć. Obracając główkę raz w jedną stronę, raz w drugą, myślała: szynka, serek, szynka, serek, szynka, serek… W ten sposób sama sobie odcinała głowę.
           I tu Eureczkę oświeciło. Znalazł znacznie tańsze rozwiązanie problemu. Kiedy więc nadeszła pora jego prezentacji, przedstawił sprawę następująco:
           – Przed wejściem do norki ustawiamy na sztorc żyletkę. I to wszystko.
           Widząc pytające spojrzenia członków komisji, dodał:
           – Myszka wystawia łepek, spogląda raz w jedną stronę, raz w drugą i dziwi się: nie ma szynki, nie ma serka, nie ma szynki, nie ma serka, nie ma szynki, nie ma serka. I w ten sposób sama sobie odcina główkę. Jest to rozwiązanie o wiele tańsze od rozwiązania mojego poprzednika.
           Niestety pomysł nie przeszedł, choć Eureczko do dziś jest przekonany o jego genialności. Pewnie dlatego uporczywie powraca do niego myśl o niesprawiedliwym werdykcie jury.

           cdn…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz