Wielce
zasłużony dla Bździochowej Doliny racjonalizator i wynalazca,
Światłomysł Eureczko, zanim wzbił się na wyżyny
racjonalizatorstwa i wynalazczości i z domorosłego usprawniacza
przedzierzgnął się w wybitnego fachowca, miewał – jak każdy –
wzloty i upadki. Inaczej mówiąc, miewał lepsze i gorsze pomysły.
Te lepsze – co oczywiste – wywindowały go na sam szczyt
popularności i prócz zaszczytów – co też oczywiste –
przynosiły mu niezłe profity. O tych gorszych starał się nie
pamiętać. Jednak pamięć, podobnie jak serce, nie sługa i od
czasu do czasu nachodziły Eureczkę wspomnienia, w których niczym w
przysłowiowym kalejdoskopie przesuwał się korowód owych pomysłów.
Było jednakże jedno natrętnie powracające wspomnienie, niedające
mu spokoju. W tym wypadku był święcie przekonany o swojej racji, a
jednak za ten pomysł nie zebrał laurów.
Onegdaj,
w czasach siermiężnej młodości Światomysła, ogłoszono konkurs
racjonalizatorski. Przedmiotem konkursu było obmyślenie skutecznej
i taniej pułapki na myszy, których plaga nie dawała
bździochowianom spokoju. Myszy tak bardzo dawały się wszystkim we
znaki, że zachodziła nawet obawa, iż może się powtórzyć
historia króla Popiela, lecz tym razem dla wszystkich bździochowian. Dla
młodego, a nawet bardzo młodego racjonalizatora, wówczas jeszcze
racjonalizatora-amatora, wygranie takiego konkursu mogło być
niezłym startem w przyszłość, dlatego też Eureczko przyłożył
się do swego pomysłu z zapałem. Dopracował swoje dzieło w
najdrobniejszych szczegółach. Gdzieś tam po głowie chodziła mu
nawet myśl o patencie. Kiedy więc nadszedł dzień przedstawienia
swoich pomysłów przed komisją, Eureczko ze zdziwieniem stwierdził,
że jeden z uczestników ma pułapkę opartą dokładnie na pomyśle
Eureczki. Co gorsza, jego konkurent miał okazać swój wynalazek
wcześniej, co oczywiście powodowało, że Eureczko nie miał już
tam czego szukać. Niemniej jednak siedział i czekał, aby popatrzeć
na przedstawienie konkurenta.
Pomysł
był taki, że przed wejściem do norki myszy ustawiało się na
sztorc żyletkę, z jednej jej strony kładło się kawałek szynki,
z drugiej zaś kawałek serka. Myszka miała wystawić łepek i nie
móc się zdecydować, od czego zacząć. Obracając główkę raz w
jedną stronę, raz w drugą, myślała: szynka, serek, szynka,
serek, szynka, serek… W ten sposób sama sobie odcinała głowę.
I
tu Eureczkę oświeciło. Znalazł znacznie tańsze rozwiązanie
problemu. Kiedy więc nadeszła pora jego prezentacji, przedstawił
sprawę następująco:
–
Przed wejściem do norki ustawiamy na sztorc żyletkę. I to
wszystko.
Widząc
pytające spojrzenia członków komisji, dodał:
–
Myszka wystawia łepek, spogląda raz w jedną stronę, raz w drugą i
dziwi się: nie ma szynki, nie ma serka, nie ma szynki, nie ma serka,
nie ma szynki, nie ma serka. I w ten sposób sama sobie odcina
główkę. Jest to rozwiązanie o wiele tańsze od rozwiązania
mojego poprzednika.
Niestety
pomysł nie przeszedł, choć Eureczko do dziś jest przekonany o
jego genialności. Pewnie dlatego uporczywie powraca do niego myśl o
niesprawiedliwym werdykcie jury.
cdn…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz