sobota, 19 września 2020

338. Polityka według inżyniera Kopajłły

    Zanim inżynier Kopajłło został wybitnym specjalistą od przekopów, wykopów i innych kopów, zanim został zatrudniony w Bździochowskim Przedsiębiorstwie Robót Suchych i Mokrych na stanowisku Głównego Organizatora Wykonawczego i zanim go stamtąd wykopano po wpadce z przekopem mierzei, prócz wszelkich zagadnień z przedrostkiem „hydro” w przyrodzie, a w szczególności w fizyce, interesował się też sprawami bardziej ogólnymi. W tym polityką.

    Dziecięciem jeszcze będąc, lecz takim dziecięciem, które już nieco ogarnia otaczającą rzeczywistość, a było to za czasów, kiedy rzeczywistość rzeczywiście ogarniała wszystko, co tylko wpadło w jej łapy, inżynier Kopajłło zadał wprost pytanie swemu ojcu.

    – Tato, a właściwie co to jest ta polityka?

    Tato zastanawiał się przez chwilę, po czym rzecz całą wyłuszczył na przykładzie swojej rodziny.

    – Popatrz, synu. Ja gospodaruję, mam z tego pieniądze, które przynoszę do domu. Jestem więc kapitalistą. Mama zarządza tymi pieniędzmi, więc jest rządem. Twój dziadek nie pracuje, ale baczy, aby wszystko odbywało się właściwie. Odgrywa zatem rolę związków zawodowych. Gosposia, którą zatrudniamy, jako że pracuje dla nas, jest klasą robotniczą. My wszyscy działamy w jednym celu – aby tobie było dobrze, aby ci się lepiej wiodło. Zatem ty jesteś ludem. Zaś twój brat, który jest jeszcze w pieluchach, jest przyszłością. Zrozumiałeś synu? Czy teraz już wiesz, co to jest polityka?

    Młody Kopajłło, musiał to jeszcze przetrawić i poukładać w swojej głowie.

    – Muszę się z tym przespać, tato – odrzekł. A że rozmowa odbyła się wieczorem, poszedł spać.

    W nocy obudził go płacz braciszka, który narobił w pieluchy. Przyszły inżynier nie mogąc sobie poradzić z tematem, poszedł do pokoju rodziców. Zastał tam tylko mamę, która spała tak mocno, że nie sposób było ją dobudzić. Udał się więc do pokoju gosposi, lecz tam zastał tatę, który się z gosposią zabawiał w łóżku. Kątem oka dojrzał, że drzwi do pokoju dziadka są uchylone i dziadek przygląda się baraszkowaniu syna z gosposią. Każde było tak zajęte swoimi czynnościami, że nikt nie zauważył chłopca. W tej sytuacji młody Kopajłło postanowił pójść spać i zapomnieć o tym, co widział.

    Następnego ranka, przy śniadaniu, ojciec wrócił do tematu i spytał syna, czy już rozumie, co to jest polityka. Na to syn odpowiedział tak:

    – Tak, już teraz rozumiem. Kapitalista wykorzystuje klasę robotniczą. Związki zawodowe się temu przyglądają, ale nie reagują. A rząd w tym czasie śpi. Lud jest całkowicie ignorowany, a przyszłość leży w gównie.

    Tą wypowiedzią młody Kopajłło spowodował niemal ogólną konsternację. Tylko mama najpierw się zdziwiła, a potem zmarszczyła czoło. Po czy zwróciła się do męża:

    – Chyba coś źle wytłumaczyłeś, bo niby dlaczego przyszłość miałaby leżeć w gównie.


    cdn…

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz