sobota, 17 kwietnia 2021

368. Przysługa

 

         Profesor Szymoteusz Pośrupek prócz tego, że był genialnym fizykiem, był najnormalniejszym człowiekiem pod słońcem. Jadł, pił i miewał oraz odbywał wszystkie inne czynności fizjologiczne jakie miewa i odbywa każdy żywy organizm. Nie jest, ba, nie może więc być tajemnicą, że i on, zanim owdowiał, miał żonę i prowadził całkiem przyzwoite (pod względem klasy) życie towarzyskie. Ale nawet wtedy nie odpuszczał i podchodził do wszelkich zjawisk analitycznie. Po prostu w każdym zdarzeniu mógł zaistnieć pierwiastek naukowego odkrycia. A czasami było to czysto praktyczne podejście do otaczającej rzeczywistości.

         Profesor Pośrupek był mężczyzną ze wszech miar atrakcyjnym. Był przystojny, elegancki i szarmancki. Należał do tych naukowców, który oddawał się swojej pasji z całkowitą pasją. To o takich ludziach powstawały anegdoty takie jak ta. Zapytano się go podobno kiedyś, czy warto mieć kochankę. „Ależ oczywiście”, miał odrzec. „Kochanka myśli, że jestem u żony, żona myśli, że jestem u kochanki, a ja myk, myk i do biblioteki”.

         No tak, ale żeby taka anegdota mogła powstać, jak by nie było, należałoby mieć kochankę. Toteż profesor Pośrupek miał kochankę. Cóż, analityczny umysł plus kochanka mogą prowadzić w dziwne rewiry myślowe. Bo otóż zdarzyła się taka sytuacja. Profesor pośrupek wracał właśnie z biblioteki, a że akurat uwinął się ze swoję pracą dość zwinnie, wracał szybciej i obmyślał, jak wykorzystać nadmiar czasu. Właściwie to już zdążył zaplanować wcześniej, teraz wystarczyło wprowadzić myśl w czyn.

         Jechał tedy profesor Pośrupek szybkim tramwajem, a że było tłoczno, postanowił poprosić któregoś z pasażerów o pomoc w skasowaniu biletu. Jego uwagę przykuł mężczyzna, który stał pomiędzy nim a kasownikiem. Wystarczyło poprosić go o pomoc i po kłopocie. Ba, ale jak się do niego zwrócić, zastanawiał się profesor. I w tym momencie włączyło mu się analityczne myślenie. Jego przebieg po krótce wyglądał następująco:

         „Ten gość jedzie do tej samej dzielnicy co ja, bo nie wysiadł na poprzednim przystanku. Ma ze sobą bukiet kwiatów, a więc jedzie do kobiety. Bukiet jest piękny, niewątpliwie będzie sprezentowany pięknej kobiecie. W okolicy,w której mieszkam, są tylko dwie piękne kobiety – moja kochanka i moja żona. Nie może jechać do mojej kochanki, bo ja tam jadę. Zatem musi jechać do mojej żony. Moja żona ma dwóch kochanków – Jurasia i Chędosia. Juraś jest akurat w delegacji.”

W tej sytuacji zwrócił się do współpasażera:

– Mógłby mi pan skasować bilet, panie Chędosiu?

 

cdn…

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz