sobota, 9 sierpnia 2014

19. Patent Szkwała Płetewki



         Niejaki Szkwał Płetewka, jeden z nielicznych mieszkańców Bździochów o zamiłowaniach pływackich, postanowił nieco zmodyfikować owe mało popularne zamiłowania na nieobfitujących w zbiorniki wodne terenach. Znudziło mu się pływanie wpław i po przemierzeniu bodaj wszystkich pobliskich akwenów w postaci jeziorek, stawów, a nawet co większych kałuż oraz okolicznych rzek, rzeczułek i strumyków od ich źródeł do ujść i z powrotem, postanowił przerzucić się na łodzie. Ale i takie pływanie szybko go znudziło i po wypróbowaniu wszelkiego typu kajaków, łódek wiosłowych i tratw, zapragnął zdobyć szlify żeglarskie. Ponieważ był człowiekiem ambitnym, rzucił się od razu na „głęboką wodę” z zamiarem zdobycia patentu sternika żaglowca.
         Ambicja ambicją, ale nie wszystko zawsze szło mu gładko. A gdy nie szło, miał na tę okoliczność kilka powiedzonek, znanych zresztą powszechnie i pod tym względem nie był szczególnie oryginalny. Były to: „Pies z tobą tańcował”, albo „Kij ci w piszczel”, albo „Hak ci w smak”, żeby wymienić tylko te niewulgarne. Zupełnie przypadkiem zbiór ten został uzupełniony o kolejne powiedzonko, które od tej pory stało się jego ulubionym. A także ulubionym przez innych żeglarzy, nawet tych, którzy nie znają genezy jego powstania.
         Zanim Szkwałowi Płetewce wydano patent sternika ogromnego żaglowca, musiał stanąć przed komisją i zdać egzamin teoretyczny i praktyczny z nabytej w tym względzie wiedzy i umiejętności. W tym celu udał się na północ, do krainy tysiąca jezior. Egzamin z teorii żeglowania był bardzo trudny, praktyczny – jeszcze trudniejszy. Nie ma znaczenia, że żaglowcem tym był jacht klasy omega. Właśnie w trakcie egzaminu miało miejsce zdarzenie, po którym po raz pierwszy użyte zostało wspomniane wyżej nowe powiedzonko.
         Komisja i egzaminowany zasiedli w żaglówce, Płetewka oczywiście za sterem, i wypłynęli na jezioro. Warunki atmosferyczne były wymarzone, szli gładko fordewindem i wszystko zmierzało do szczęśliwego finału. Jednak nagle wiatr zmienił kierunek i przeszedł w nomen omen szkwał. Jeden z członków, komisji kapitan MacRella, Szkot z pochodzenia,   operujący szotem grota wykonał nieprzewidziany ruch, tak że biedny, niespodziewający się takiego obrotu sprawy sternik oberwał bomem w oko i wypadł za burtę.
         Szkwał Płetewka patent sternika otrzymał, lecz od tej pory jego ulubionym powiedzeniem stało się: „Bom ci w oko”.
         cdn…

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz