W
jaki sposób lub też bardziej, jakim cudem udało się Kleofasowi Niemanicowi
namówić swoją żonę Klementynę na urlop w Chałupach, tego nikt by się nie
domyślił. Piszący te słowa także. Bo Klementyna Niemanicowa, z domu Świętuszko,
była kobietą surowych, niemal purytańskich zasad, niezwykle, ba! nienaturalnie
wręcz skromną i wstydliwą. Przez całą drogę z Bździochów nad morze i z
całkowitym przekonaniem zapewniała męża, że prędzej nie tylko dłoń, ale i całe
jej ciało porośnie kaktusami, niż odsłoni choć cząstkę tego, co jest zakazane
do oglądania przy świetle. Wszak nawet Ewa w raju nosiła listek figowy. Musiało
się zdarzyć coś naprawdę niezwykłego lub też sposoby przekonywania jej przez
męża były na tyle niezwykłe, że ta świętoszkowata kobieta zdobyła się na
roznegliżowanie w miejscu publicznym. Oczywiście wcale nie chodzi o streaking
czy temu podobne ekscesy, lecz o najzwyklejsze pozbycie się stroju do opalania
na plaży dla naturystów. Jak widać, punkt widzenia – zgodnie ze znanym
powiedzeniem – zależy od punktu siedzenia, a nawet od punktu leżenia. Inną
sprawą jest, że Klementyna wcale nie musiała się wstydzić swych wdzięków, bo
była kobietą nie tylko urodną, ale i harmonijnie zbudowaną. Co więcej, jej
obecność na plaży wzbudzała w wielu innych amatorkach nagiego opalania
autentyczną zazdrość. Wiadomo, oczy niemal wszystkich mężczyzn dziwnym trafem,
ośliznąwszy się (z obowiązku) po nierzadko obszernych kształtach swych połowic,
nieuchronnie kierowały się w stronę koca, na którym spoczywało elektryzujące
otoczenie, coraz piękniej przyzłacane słońcem ciało Klementyny. Z czasem chyba
ta cicha adoracja osobników płci przeciwnej zaczęła jej się nawet podobać, bo
coraz częściej oglądała całe swe nagie, równiutko opalone ciało w lustrze i to
bynajmniej nie w samotności, w zamkniętej na cztery spusty łazience, lecz w
przytomności swego męża i jakby też oczekując aprobaty czy może nawet otwartego
zachwytu z jego strony.
Ale
tak było na urlopie. Po powrocie do domu część z surowych zasad wróciła na
swoje miejsce. Dlatego też któregoś dnia miało miejsce następujące zdarzenie.
Zgorszona widokiem męża Klementyna zagadnęła go:
–
Kleofas, dlaczego chodzisz po mieszkaniu nago?
–
Bo dzisiaj jest niedziela – odparł – i na pewno nikt nie przyjdzie.
–
A w takim razie – indagowała nadal – dlaczego masz krawat zawiązany na szyi?
Ku
swemu zdumieniu usłyszała odpowiedź rozradowanego Kleofasa:
–
Wiesz, bo gdyby jednak ktoś wpadł…
cdn…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz