Humorysta
New Bździoch Timesa Trycjan Paszkwilko bawił
nad morzem mniej więcej w tym samym czasie co Bronsiu Wyżłop z
małżonką. Panowie, choć przyjechali z tej samej miejscowości,
nie znali się, aczkolwiek przypadek zetknął ich ze sobą. Jednak
ani jeden, ani drugi owego zetknięcia nie zachował w pamięci.
Bronsiu Wyżłop dlatego, że zajęty był nasycaniem swej krwi
promilami alkoholu, na czym wyłącznie skupiał swoją uwagę,
Paszkwilko zaś, ponieważ był to zaledwie jeden z epizodów
wpisujących się w jego sposób spędzania czasu, na czym się w
ogóle nie skupiał. Była jednakże jedna rzecz wspólna dla obu
panów. Mianowicie Paszkwilko wzorem Wyżłopa również zaczynał
dzień od mocniejszych napojów. Nie miało to jednak wpływu na ich
wzajemną nieznajomość. Każdy pił oddzielnie.
Trycjan
Paszkwilko jako zawodowy prześmiewca ze wszystkiego robił sobie
tzw. jaja i na czas pobytu u wód wymyślił sobie pewien sposób na
spędzanie czasu bez konieczności smażenia się w słońcu przy
użyciu koca. Szwendał się po prostu po plaży i komentował
czynności innych wczasowiczów zażywających słonecznych i
morskich kąpieli. Nawet przez myśl mu nie przeszło, że przy tak
prozaicznym zajęciu, może zostać „zagięty”
przez innego, nie mniejszego wesołka. Tymczasem łaził pomiędzy
kocami i leżakami, komentując. I tak przechodząc obok osoby
leżącej nieruchomo na kocu, rzucał w jego stronę:
– Kto
się opala, ten się opala.
Widząc zaś
kogoś jedzącego, mówił:
– Kto
je, ten je.
Idąc
dalej, dodawał:
– Kto
się kąpie, ten się kąpie.
– Kto
gra w piłkę, ten gra w piłkę.
– Kto
czyta, ten czyta.
Itd. Po
obiedzie wracał na plażę i zaczynał swoją zabawę od początku:
– Kto
się opala, ten się opala.
– Kto
pije, ten pije.
– Kto
się przebiera, ten się przebiera.
I tak w
kółko. Przechodząc obok plażowicza czytającego gazetę, rzucił
stosowną uwagę. A wtedy usłyszał:
– Kto
się powtarza, ten się powtarza.
cdn…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz