Najpierw
krótki, a nawet króciutki rys historyczny. Króciutki, bo historia
niedawna. Działo się to w czasie, gdy sołtys Miętoś pojechał do
wód podreperować zdrowie nadwątlone katorżniczą pracą.
Katorżniczą, bo wypromowanie Bździochów, wyprowadzenie ich z
najgłębszego zaścianka i doprowadzenie do takiego rozkwitu, że
bez fałszywej skromności można je zwać metropolią, to nie w kij
dmuchał. Wąchosław Ptasiec, samozwańczo i uzurpatorsko mianowany
przez siebie samego Naczelnikiem, czyli automianowany Naczelnik,
jednocześnie z opracowywaniem mającego zastąpić konstytucję
Alogu, powoływał na różne funkcje swych popleczników, tworzących
dotąd Gabinet Cieni Woskowych. Naczelnik wprawdzie lansował nazwę
– Gabinet Cieni Wojskowych, ale sekretarka, Flejajda nomen omen
Chochlik, przegapiła „j”
i wyszło, jak wyszło. A ponieważ wszystko było robione na
łapu-capu, po nocy, nie było czasu na poprawianie, bo czasu na
przewrót było tylko tyle, ile miała trwać nieobecność sołtysa.
Miętoś miał wrócić do zupełnie innych, lepszych, naprawionych
Bździochów. Zresztą, prawie nikt, z Naczelnikiem włącznie, tego
braku „j”
nie zauważył. I
taką właśnie metodą na łapu-capu funkcję odpowiedzialnego za
media objął Ksenofobiusz Tralla herbu Lalla i z mety ostro wziął
się do pracy.
Pierwsza
rzecz, która, zdaniem Mediomistrza, bo tak oficjalnie zwała się ta
funkcja, wymagała uregulowania, to radio. Ksenofobiusz od dłuższego
czasu był zdegustowany zakończeniem pewnego konkursu ogłoszonego
na antenie, wtedy jeszcze regionalnego, Radia Bździochy.
Zwyciężczynią konkursu i zdobywczynią cennej nagrody było
dziewczę, które nie potrafiło poskromić emocji i opanować
niewymownego rozradowania. Redaktor prowadzący audycję zapytał
ją, jak się cieszy. A ona na to spontanicznie i entuzjastycznie
wypaliła: „Zajebiście!”.
Program był emitowany na żywo, więc poooszłooo w eter i nic już
się z tym nie dało zrobić innego, jak tylko przełknąć. Ale od
tego czasu Ksenofobiusz chodził jak struty, jakby to jemu właśnie
owo słowo uwięzło w gardle i nie mógł go przełknąć. Teraz,
gdy został Mediomistrzem, poczuł misję. A jak poczuł misję, to
postanowił ją wypełnić.
Dziennik
New Bździoch Times
dotarł do toku myślenia Ksenofobiusza i zdecydował się go
opublikować. Piszący te słowa, będąc zaprzyjaźniony z gazetą,
również miał dostęp do tegoż źródłowego zapisu i korzystając
z okazji, że publikacja miałaby nastąpić dopiero w kolejnym
wydaniu gazety, aby ukoić niecierpliwość P.T. czytelników, podaje
go – jako pierwszy – już teraz. Oto pełny tekst toku myślenia
Ksenofobiusza Tralli herbu Lalla, z zachowaniem oryginalnej pisowni,
zgodnej ze stenogramem.
„No,
to teraz weźmiemy się za radio. Tak, tera radio. Bo do czego to
prowadzi? Takie wpadki nie mogą się zdarzać. A dlaczego się
zdarzają? Bo audycje lecą na żywo. Jaki z tego wniosek? Nie będą
na żywo, nie będzie wpadek. No, to jedno załatwione. Drugie. Czy
ludzie są w stanie słuchać więcej niż jednego programu naraz? No
przecież że nie. I jeszcze się głowić, na który się
zdecydować. Będzie jeden, nie będzie problemu z wyborem, będzie
dobrze. Poza tym, po co w nocy słuchać radia. A w dzień też nie,
bo dnia nie będzie. No to też mamy z głowy. Dalej, po co to takie
pikanie o każdej godzinie. Ani to melodia, ani to słowa. W to
miejsce można by puszczać hymn. Ludzie się go nauczą i nie będzie
takich wpadek, jak kiedyś miał pan pre… O rany, jak można to
było transmitować! Tym w przyszłości też się zajmiemy. W
niedalekiej przyszłości. Potem wprowadzi się hymnologię polską
do szkół. A na razie Boże, chroń naszego narodowego prezydenta!
God save our national president! Boże chroń króla! Boże, caria
chrani! Gott mit uns! O Boże, co ja gadam! Trochę mnie poniosło.
No, to żeby już tak nie było, żeby nie narażać prezydenta na
dyskomfort muzyczny, hymn będzie puszczany nie tylko o pełnej
godzinie, ale przez cały czas. Wtedy można go puszczać z taśmy i
żadni prezenterzy – najsłabsze, he, he, ogniwo – nie będą
potrzebni. O! I w ten właśnie sposób załatwimy punkt pierwszy.
Doskonale. Będzie to wzorcowy model radia. Model radia nie tylko dla
wszystkich rozgłośni krajowych, ale radia dla całego świata.
Radio światowe. Terra radio. Ha, ha, ale śmiesznie – tera radio,
terra radio. I ja, jego twórca. Światowej sławy reformator
radiowy. Ojciec radia. Król radia! Imperator! O kurczę, Ksenuś,
myśl ciszej, bo jeszcze Naczelnik usłyszy…”
cdn…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz