O
zbliżającym się sezonie urlopowym pani Profanella Przycupek
pomyślała zawczasu. A że była jeszcze niezamężna, co więcej,
na horyzoncie nie widać było nawet zarysu kandydata na stanowisko
męża, przeto pani Profanella, przepraszam – panna Profanella,
upatrywała możliwość przygarnięcia pod swe opiekuńcze skrzydła
jakiejś szczerej męskiej duszy właśnie podczas urlopu. Niechby
nawet hedonisty. Miała jej w tym pomóc południowa karnacja i
takież korzenie. Doszła do wniosku, że zwiększenie
prawdopodobieństwa zaistnienia takiego zdarzenia leży nie tylko w
sile jej charakteru, lecz także w atrakcyjnej sylwetce.
A
z tym było nie najlepiej, gdyż od poprzedniego urlopu wokół
całkiem zgrabnej niegdyś talii narosła oponka i panna Przycupek
nie mogła mieć nawet cienia wątpliwości, co znajduje się w jej
wnętrzu. Patrzyła z żalem na swe odbicie w lustrze i wspominała
czasy, gdy jej kibić porównywano do osy. Ale tylko kibić, żeby
nie było wątpliwości. Bo charakter miała mniej „ośny”.
Tak więc należało coś z tym zrobić, a to „coś”
oznaczać mogło tylko jedno – zlikwidowanie oponki, i to za
wszelką cenę. Tylko bowiem zgrabna kobitka może wzbudzić
zainteresowanie u płci męskiej. Skoro została postawiona diagnoza,
należalo zastosować właściwą terapię; to zaś oznaczało tylko
jedno – gimnastyka, gimnastyka i jeszcze raz gimnastyka.
Panna
Profanella Przycupek ostro wzięła się za siebie. Żeby starczyło
jej bojowego ducha, bo z tym bywa różnie i nierzadko kończy się
na słomianym zapale, postawiła na systematyczność ćwiczeń. A to
gwarantowała jej tylko poranna gimnastyka nadawana przez radio (tak
to kiedyś było). Mijały tygodnie, a zapał jej nie opadał.
Codzienna kilkuminutowa porcja wywijasów przy radiu na dywanie
przywracała jej gibkość i doskonaliła sylwetkę. Ku jej
zaskoczeniu, a w konsekwencji i dumie na płaskim brzuchu pojawił
się delikatny sześciopaczek.
Wraz
z dochodzeniem ciała do idealnego stanu zbliżał się pierwszy
dzień urlopu i planowanego wyjazdu na wczasy do popularnego
nadmorskiego uzdrowiska. No bo gdzież znajdzie lepsze miejsce na
złowienie męża, jeśli nie na plaży, gdy pięknie ozłocona
promieniami słonecznymi zademonstruje swe boskie – tu użyła
obcojęzycznego zwrotu, który wydał jej się bardziej na miejscu –
body. W ten sposób dotrwała do tego cudownego dnia, który miał
całkowicie odmienić jej samotny żywot. Jeszcze tylko jedna poranna
gimnastyka, a potem hulaj dusza. Z zapałem wzięła się do ćwiczeń,
bo tylko to już jej pozostało do zrobienia. Wykupione bilety na
pociąg z Bździochów nad morze od dwóch dni spoczywały na
spakowanych i ustawionych przy drzwiach walizkach.
Nie
wiadomo, czy to myśli o plażowych łowach, czy jakieś inne myśli
sprawiły, że panna Profanella niezbyt mocno skupiła się na
słowach spikera, dość że rozkojarzona wykonawczyni ćwiczeń
utworzyła ze swego ciała coś pomiędzy kwiatem lotosu a węzłem
gordyjskim, przy którym zapętlała się na amen, utknęła i… w
tej pozycji przesiedziała cały urlop.
Przyjaciółka,
która ją uwolniła z tej niebywałej pozycji, nie mogła się
nadziwić, jak fantastycznie szczupłą sylwetkę ma Profanella.
Profanella zaś miała w nosie sylwetkę w sytuacji, gdy marzenie o
zamążpójściu w najbliższym czasie prysło niczym przysłowiowa
bańka mydlana i przez cały kolejny rok z melancholią wracała do
wspomnień, których nie było.
cdn…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz