sobota, 22 września 2018

234. Melancholijne wspomnienie urlopowe

           O zbliżającym się sezonie urlopowym pani Profanella Przycupek pomyślała zawczasu. A że była jeszcze niezamężna, co więcej, na horyzoncie nie widać było nawet zarysu kandydata na stanowisko męża, przeto pani Profanella, przepraszam – panna Profanella, upatrywała możliwość przygarnięcia pod swe opiekuńcze skrzydła jakiejś szczerej męskiej duszy właśnie podczas urlopu. Niechby nawet hedonisty. Miała jej w tym pomóc południowa karnacja i takież korzenie. Doszła do wniosku, że zwiększenie prawdopodobieństwa zaistnienia takiego zdarzenia leży nie tylko w sile jej charakteru, lecz także w atrakcyjnej sylwetce.
           A z tym było nie najlepiej, gdyż od poprzedniego urlopu wokół całkiem zgrabnej niegdyś talii narosła oponka i panna Przycupek nie mogła mieć nawet cienia wątpliwości, co znajduje się w jej wnętrzu. Patrzyła z żalem na swe odbicie w lustrze i wspominała czasy, gdy jej kibić porównywano do osy. Ale tylko kibić, żeby nie było wątpliwości. Bo charakter miała mniej ośny. Tak więc należało coś z tym zrobić, a to coś oznaczać mogło tylko jedno – zlikwidowanie oponki, i to za wszelką cenę. Tylko bowiem zgrabna kobitka może wzbudzić zainteresowanie u płci męskiej. Skoro została postawiona diagnoza, należalo zastosować właściwą terapię; to zaś oznaczało tylko jedno – gimnastyka, gimnastyka i jeszcze raz gimnastyka.
           Panna Profanella Przycupek ostro wzięła się za siebie. Żeby starczyło jej bojowego ducha, bo z tym bywa różnie i nierzadko kończy się na słomianym zapale, postawiła na systematyczność ćwiczeń. A to gwarantowała jej tylko poranna gimnastyka nadawana przez radio (tak to kiedyś było). Mijały tygodnie, a zapał jej nie opadał. Codzienna kilkuminutowa porcja wywijasów przy radiu na dywanie przywracała jej gibkość i doskonaliła sylwetkę. Ku jej zaskoczeniu, a w konsekwencji i dumie na płaskim brzuchu pojawił się delikatny sześciopaczek.
           Wraz z dochodzeniem ciała do idealnego stanu zbliżał się pierwszy dzień urlopu i planowanego wyjazdu na wczasy do popularnego nadmorskiego uzdrowiska. No bo gdzież znajdzie lepsze miejsce na złowienie męża, jeśli nie na plaży, gdy pięknie ozłocona promieniami słonecznymi zademonstruje swe boskie – tu użyła obcojęzycznego zwrotu, który wydał jej się bardziej na miejscu – body. W ten sposób dotrwała do tego cudownego dnia, który miał całkowicie odmienić jej samotny żywot. Jeszcze tylko jedna poranna gimnastyka, a potem hulaj dusza. Z zapałem wzięła się do ćwiczeń, bo tylko to już jej pozostało do zrobienia. Wykupione bilety na pociąg z Bździochów nad morze od dwóch dni spoczywały na spakowanych i ustawionych przy drzwiach walizkach.
           Nie wiadomo, czy to myśli o plażowych łowach, czy jakieś inne myśli sprawiły, że panna Profanella niezbyt mocno skupiła się na słowach spikera, dość że rozkojarzona wykonawczyni ćwiczeń utworzyła ze swego ciała coś pomiędzy kwiatem lotosu a węzłem gordyjskim, przy którym zapętlała się na amen, utknęła i… w tej pozycji przesiedziała cały urlop.
           Przyjaciółka, która ją uwolniła z tej niebywałej pozycji, nie mogła się nadziwić, jak fantastycznie szczupłą sylwetkę ma Profanella. Profanella zaś miała w nosie sylwetkę w sytuacji, gdy marzenie o zamążpójściu w najbliższym czasie prysło niczym przysłowiowa bańka mydlana i przez cały kolejny rok z melancholią wracała do wspomnień, których nie było.

           cdn…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz