sobota, 6 października 2018

236. Autoprysznic

           O tym, że Błękitek Strzała jest amatorem we wszystkim, czegokolwiek się tknął, a zwłaszcza w dziedzinie drajwowania, czyli kierowania samochodem, wiedziały od dawna niemal całe Bździochy. Do rangi anegdot urosły jego historie z radarem czy ugryzieniem przez konia, nie wspominając już o ściganiu się z policjantem. Tych przygód, że tak powiem – motoryzacyjnych, było więcej. Ta, którą pragnę tutaj przytoczyć, miała miejsce w czasie, kiedy Błękitek był jedynym kierowcą w rodzinie, a więc gdy pani Longigina, jego małżonka, nie miała jeszcze prawa jazdy i była zdana wyłącznie na umiejętności, a ściślej ich brak, swego męża. A może nie tylko o umiejętności tutaj chodziło?
           Onegdaj państwo Strzałostwo wybrało się powczasować sobie nad morzem. Oczywiście samochodem i oczywiście wóz prowadził Błękitek. Zapowiedziano wprawdzie burzę, ale po niej już długotrwałą piękną pogodę. Przewidywana burza przeszła bokiem, nawet nie musnąwszy szosy, więc Błękitek prowadził wóz bezstresowo. Po drodze, wybiegając myślami w przyszłość, rozradowany zapewniał małżonkę, że urządzą sobie wyborną kąpiel w morzu.
           – Nie będziemy oszczędzać wody – żartował. – A nawet włączymy sobie fale, jak na basenie.
           Jadąc w upale, z otwartymi na oścież oknami, by wiatr rozwiewał włosy – długie, rozpuszczone pani Longiginy i krótko przystrzyżonego jeżyka Błękitka – w porywach do 40 kilometrów na godzinę (była to oczywiście prędkość samochodu, a nie wiatru), Błękitek roztaczał przed małżonką uroki przyszłego nadmorskiego wypoczynku – jaki to czeka ich szał kąpieli słonecznych i morskich i jakie urocze spędzą wieczory, pełne muzyki, wina, czułości i tak dalej.
          Tak sobie rozprawiając dojechał do wiaduktu, pod którym zebrała się ogromna kałuża wody. Był to efekt tej burzy, która przeszła bokiem. Jak widać, nie całkiem bokiem. Błękitek wyobraził sobie siebie w kapitańskiej czapce, za sterem motorówki, która mknie po tafli wodnej i efektownie rozbryzguje wodę na boki. W obrazie tym jego małżonka z rozwianym włosem stoi w stroju bikini, przytrzymuje się jedną ręką ramy szyby, drugą zaś macha do wymijanych żeglarzy. On zaś pełen dumy, zarówno z pięknej żony, jak i swego kapitańskiego kunsztu, przesuwa manetkę prędkości na max i przygląda się, jak mijane żaglówki falują na pozostawianym przez jego ślizgacz kilwaterze.
           Z takim wyobrażeniem Błękitek nonszalancko wjechał w rozlewisko pod wiaduktem. Mniej więcej pośrodku kałuży zalany wodą silnik samochodu zakaszlał i zgasł. Teraz Błękitek mógł już tylko wyobrazić sobie siebie wraz z małżonką na bezludnej wyspie. Wychylił głowę przez okno i ocenił sytuację. A ta nie była dobra. Woda jak okiem sięgnąć i znikąd żadnej pomocy, zaś wzrok pani Longiginy jednoznacznie wskazywał, że prawdziwa burza, i to taka z piorunami, dopiero nadchodzi. Błękitek z bezradną miną wpatrywał się w wodną toń, sięgającą powyżej dolnej krawędzi drzwi, i żaden pomysł, jak wybrnąć z tej sytuacji, nie przychodził mu do głowy.
           I nagle nadzieja wypełniła serce pechowca. W dali dał się słyszeć warkot silnika samochodu. Błękitek jeszcze nie wiedział jak, ale już czuł, że zostaną uratowani. Zwłaszcza, że nadjeżdżający pojazd okazał się wielką ciężarówką. Wystawił przez okno rękę i pomachał kierowcy ciężarówki, który z uśmiechem odpowiedział na jego pozdrowienie, też machając ręką. Po czym z całym impetem wjechał w kałużę. Mniej więcej ziścił się obraz z motorówką. Spod ogromnych kół chusnęła woda i niewyobrażalną ilością wlała się przez otwarte okna auta Strzałów.
           To co się działo dalej nie nadaje się do opisania. A na pewno nie można zacytować wypowiedzi pani Longiginy. Wszystko, co do jednego wyrazu trzeba by było wykropkować.
           Jednego wszak odmówić w tej sytuacji się nie da. Była kąpiel i wody nie oszczędzano. A że nie odbyło się to w morzu… W każdym razie wieczory nie były aż tak romantyczne, jak to sobie Błękitek wyobrażał. Praktycznie cały urlop spędził na doprowadzaniu auta do porządku. Oczywiście pod czujnym okiem małżonki, błyskającym groźnie spod zmarszczonych brwi.

           cdn…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz