Notoryczny wolontariusz, Sekstus Serdeczko, gdy pomógł już wielu ludziom w Bździochowej Dolinie, odczuł potrzebę działania wyższego rzędu. Nie opuszczając wszakże swoich podopiecznych, przemyśliwał o czymś większym, na przykład o ratowaniu planety. Tego rodzaju myśli miewał z coraz większą częstotliwością, aż wreszcie stała się ona nieomal jego obsesją.
Tak, tyle że ratowanie planety, myślał, choć to wielka sprawa, od czegoś trzeba zacząć. Nie da się jej ratować ot tak, dla samego ratowania. Muszą to być działania konkretne, widoczne, a nawet namacalne. No właśnie, tylko jakie?
Siedział sobie kiedyś wolontariusz Sekstus Srdeczko nad kuflem piwa Pod Upadłym Aniołem i dumał. A to jego dumanie było coraz bardziej rzeczowe. I jasne jak piwo, które właśnie sączył. I, jak zwykle się dzieje w podobnych sytuacjach, doznał olśnienia. Przecież globalne ocieplenie jest związane z nadmierną ilością wytwarzanego dwutlenku węgla. Ratunkiem więc dla planety Ziemia będzie ograniczenie tego wytwarzania. Ba, ale jak to zrobić. Pewnie myślą nad tym najtęższe umysły, więc cóż ja, taki drobny wyrobniczek mógłbym wymyślić.
Tu należy nadmienić, że wolontariusz Sekstus Serdeczko był młodzińcem oczytanym, który liznął też parę dziedzin nauki. Roztrząsanie różnorodnych zagadnień z chemii czy fizyki nie stnowiło dla niego specjalnej trudności, toteż siedząc nad kuflem, puścił myśli w tamtym kierunku. Nie będzie tajemnicą, że intensywność przemyśleń stawała się wprost proporcjonalna do ilości opróżnionych kufli.
Jeśli połączy się dwuatomową cząsteczkę tlenu z wodorem – przypominał sobie szkolną wiedzę – to otrzyma się wodę. Odwrotnie, gdy dokona się elektrolizy wody, na powrót otrzyma się wodór i tlen. Genialnie proste.
A jak to jest z dwutlenkiem węgla? Przecież to też jest połączenie dwuatomowej cząsteczki tlenu, tyle że z węglem. Aż się prosi, żeby postąpić analogicznie do wody. Jeśli więc mamy dwutlenek węgla i jeśli go poddamy elektrolizie, z powrotem otrzymamy tlen i węgiel. Co więcej węgiel otrzyma się najprawdopodobniej nie w postaci czarnego pyłu, który tak zanieczyszcza środowisko, a w postaczi czystego gazu, który będzie można ponownie wykorzystać.
Tu wolontariusz Sekstus Serdeczko wpadł w zachwyt nad własnym pomysłem. Trzeba zebrać ekipę fachowców, myślał, która będzie w stanie tego fizyczne dokonać. Coraz bardziej zagłębiał się w temat, coraz więcej dylematów rozstrzygał, coraz bliżej był jego realizacji. Zaraz z samego rana poszukam ludzi, którzy mi pomogą w realizacji tego przedsięwzięcia.
Tymczasem zanim jeszcze nastał ranek, kelner, szarpiąc Sekstusa za rękaw, przekonywał go o konieczności powrotu do domu. W końcu mu się to udało. Chroniczny wolontariusz Sekstus Serdeczko poszedł spać. A gdy się wyspał, wytrzeźwiał i pozbył kaca, całkowicie zapomniał o swoich wcześniejszych przemyśleniach. Być może dlatego nadal istnieje problem globalnego ocieplenia.
cdn…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz