sobota, 5 lipca 2014

14. Refleks kierowczyni



Pani Longigina Strzała, z domu Szybka, żona Błękitka Strzały, owego niefortunnego kierowcy, który onegdaj zapłacił cztery mandaty na raz za jazdę bez zapiętych pasów, była kobietą niezwykle bystrą i miała nieco większą smykałkę do prowadzenia auta niż jej mąż. Znana była w Bździochach i w całej okolicy nie tylko z przepisowej, lecz także i z kulturalnej jazdy. Pod tym względem jako kierowca, a ściślej – kierowczyni, nie mając na swym koncie ani jednego mandatu i z nigdy nienaruszonym czystym kontem punktów, w ogóle nie była znana drogówce. Co więcej, na kursach na prawo jazdy i różnych prelekcjach ją właśnie stawiano za wzór adeptom i innym, nawet doświadczonym kierowcom.

Pewnego słonecznego poranka pani Longigina Strzała podążała swym nowiutkim samochodem na targ, delektując się jazdą, co wcale nie przeszkadzało jej jechać zgodnie z przepisami i zasadami kulturalnego zachowania się na drodze. Widząc z daleka zamierzający skręcić autobus, zwolniła i ustąpiła mu pierwszeństwa. Wdzięczny kierowca autobusu uśmiechnął się do niej życzliwie i podziękował powszechnie przyjętym gestem. W tym momencie dał się słyszeć pisk opon na asfalcie i tuż za autem pani Longiginy z trudem wyhamował bus. „Pewnie się zagapił, ale na szczęście zdążył zahamować”, pomyślała pani Longigina, przyśpieszając nieco. Droga prowadziła pod górkę i skręcała łukiem na most nad Bździochówką. Nagle dał się słyszeć ryk silnika i zupełnie nic sobie nie robiąc z biegnącej środkiem drogi świeżo wymalowanej podwójnej linii ciągłej, wyprzedził ją bus, który przed chwilą ostro hamował. Zajechał jej drogę i gwałtownie się zatrzymał.  Wyskoczył z niego wściekły kierowca i – rycząc wcale nie ciszej niż silnik jego auta – puścił pani Longiginie wiązankę słowno-rynsztokową, której nie sposób tu przytoczyć. W każdym razie było w niej o rzekomej chorobie umysłowej osoby, która wystawiła jej prawo jazdy, i tym podobne, niekoniecznie istotne dla tego zdarzenia szczegóły, w tym o złym prowadzeniu się jej matki oraz jej samej. Kierowca busa wymachiwał przy tym pięściami i chyba tylko jakimś nadludzkim wysiłkiem powstrzymał się od wybicia szyby i uderzenia pani Longiginy. Kiedy już wyrzucił z siebie najpotężniejszy gniew, wcale nie zbita z tropu i całkowicie spokojna pani Longigina lekko uchyliła szybę.

– No i co zrobiłaś? – zapytał wstrząśnięty Błękitek Strzała, gdy żona opowiedziała mu po powrocie do domu o tym zdarzeniu. – Chyba się z nim nie biłaś?

– No pewnie, że nie – odpowiedziała ubawiona. – Wyjęłam z uchwytu telefon komórkowy i powiedziałam mu, że wszystko nagrałam. A zwłaszcza jego rajd na zakręcie pod górkę na podwójnej ciągłej. „No to co”, zaproponowałam. „Przeprosi mnie pan, czy wysłać film na policję?”. Szkoda, że nie widziałeś jego miny. Szczęka o mało mu nie opadła aż na asfalt.

Tak, tak, pani Longigina Strzała zdecydowanie była nie tylko wytrawną kierowczynią, ale też miała dobry refleks.

  
cdn…

  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz