sobota, 9 lipca 2016

119. Wyścig

          Cztery mandaty na raz za jazdę bez zapiętych pasów bezpieczeństwa, które swego czasu zapłacił Błękitek Strzała, nie były jego jedyną motoryzacyjną przygodą. Jak na amatora w każdej dziedzinie życia przystało, która to cecha wyróżniała go spośród innych mieszkańców Bździochów, miał tych przygód więcej.
          Było onegdaj w zwyczaju, że świeżo upieczony kierowca zanim biegle opanuje jazdę samochodem, musi jeździć z przyklejoną na szybie nalepką z zielonym listkiem. Oznaczała ona, że za kierownicą zasiada zielony kierowca. Błękitek Strzała w zasadzie powinien taki znaczek wozić przez całe życie, bowiem był nie tylko notorycznym zielonym, ale i niedzielnym kierowcą. Na szczęście tak zatwardziałych kierowców-amatorów było niewielu (a może był nim wyłącznie Błękitek Strzała), dzięki czemu motoryzacja w Bździochowej Dolinie miała się dobrze i nic nie zagrażało jej gwałtownemu, acz harmonijnemu rozwojowi. Bo jedynie Błękitek Strzała jakoś nie nadążał.
          Jechał sobie swego czasu Błękitek Strzała przez Bździochy swoim nowiutkim wychuchanym autkiem. Nie spieszył się specjalnie, bo żaden z obowiązków go nie poganiał. Gdy podjeżdżał do skrzyżowania na jednej z ulic, zmieniło się światło z zielonego na pomarańczowe. Chcąc uniknąć gwałtownego − w jego mniemaniu − hamowania, postanowił przemknąć przez skrzyżowanie, zanim zapali się czerwone światło. O ile oczywiście można mówić o przemknięciu przy prędkości 30 kilometrów na godzinę. Podczas tego przemykania zauważył w lusterku wstecznym, że nie on jeden ma taki zamiar. Na zderzaku siedział mu następny kierowca. Błękitek poczuł z nim solidarność, no i konieczność jak najszybszego opuszczenia skrzyżowania, aby nie stwarzać zagrożenia. Przyspieszył więc do całych 35 kilometrów na godzinę. Za skrzyżowaniem Błękitek znów spojrzał w lusterko wsteczne. To co ujrzał, dało mu do myślenia. Najwyraźniej jadący za nim kierowca zamierzał się z nim ścigać, bo cały czas siedział mu na zderzaku. Na takie dictum w Błękitka wstąpił duch sportowej rywalizacji. Nie tylko przyspieszył − i to do zawrotnej dla niego prędkości, o której annały milczą, gdyż skupiony na jeździe Błękitek nie patrzył na licznik; musiała być jednak spora − i z tą prędkością pomykał przez całe Bździochy, dbając o to, aby nie dać się wyprzedzić. W takiej sytuacji nie istniały dla niego znaki drogowe, światła na kolejnych skrzyżowaniach, które pokonywał bez zmrużenia okiem przy czerwonym świetle, i wszelkie inne przepisy. Cały kodeks drogowy poszedł w odstawkę. Błękitek skupiał się wyłącznie na zasadach sportowej walki. Trzeba przyznać, że mu się to udawało znakomicie i przez całą drogę nie dał się prześcignąć rywalowi. W ten sposób obaj kierowcy, zapamiętali w uczciwej konkurencji, wypadli na drogę wylotową z Bździochowej Doliny. Tu jadący z tyłu kierowca znacznie przyspieszył i wyprzedził Błękitka, który nie tylko przyjął ze zrozumieniem fakt, że jego rywal musiał mieć znacznie mocniejsze i szybsze auto, ale też i rozpierała go duma, że przy takiej jego przewadze sprzętowej, konkurent nie dał mu rady.
          Tymczasem konkurent zrównawszy się swoim pojazdem z pojazdem Błękitka wysunął przez okno lizak identyczny do tego, jakiego używają policjanci i pomachał nim, nakazując zjazd na pobocze i zatrzymanie się. A to dowcipniś, pomyślał Błękitek. Żałował, że nie kupił sobie podróbki policyjnego koguta, który widział na targowisku. Zaszpanowałby teraz przed konkurencją. Ale nie pora była na takie dywagacje. Podziękowanie za prawdziwie sportową rywalizację, było wystarczające. Błękitek zjechał więc na pobocze, zatrzymał się, opuścił szybę i oczekiwał gratulacji za walkę fair play, za walkę w prawdziwie sportowym duchu od konkurenta, który już zmierzał w jego kierunku.
          Około pięciu minut trwało wyczytywanie przewinień, jakie popełnił Błękitek podczas tych zawodów. Okazało się, że sportowym rywalem nie był inny amator rajdów samochodowych, tylko milicjant w cywilu. Kiedy Błękitek zsumował sobie wartość wszystkich mandatów, które zostały mu wręczone, to te wcześniejsze, za jazdę bez zapiętych pasów bezpieczeństwa, okazały się całkowitym drobiazgiem.

    cdn...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz