Kołowrót
Cyrkiel, nauczyciel matematyki w klasie dla przerośniętych chłopców
bździochowskiego gimnazjum, tego samego, w którym literatury uczył
Inkaust Gęsiopiór, prywatnie jego serdeczny przyjaciel, miał
całkowicie odmienny charakter oraz sposób bycia od wspomnianego
przyjaciela. Można powiedzieć, że w odróżnieniu od niego był
człowiekiem bardzo dobrze czy wręcz precyzyjnie zorganizowanym,
gdzie każda rzecz miała swoje logiczne miejsce, a każdy wywód nie
mniej logiczną genezę i praktyczne zastosowanie.
Dla
przykładu można podać, że jeśli ze znanej już od starożytności
definicji kąt pełny ma 360 stopni, to u Kołowrota Cyrkla tenże
kąt miał dokładnie 360 stopni; ani jednego stopnia mniej, ani
jednego stopnia więcej. Być może ucząc królowej nauk, jaką jest
matematyka, zapatrzył się w swego matematycznego guru, magistra
Nowaka, wówczas jeszcze szerzej mieszkańcom Bździochów
nieznanego, a już osiągającego spektakularne wyniki w wybranych
przez siebie dziedzinach, który biorąc sprawy w swoje ręce,
doprowadzał je do idealnej doskonałości.
Tu
mała dygresja. W określeniu „idealna
doskonałość” wbrew
pozorom nie ma sprzeczności, gdyż
użył go
w swym dziele O
doskonałości
profesor Tatarkiewicz
niekwestionowany autorytet
w dziedzinie nauk filozoficznych.
Nie wiadomo, który z
naukowców pierwszy zestawił te dwa słowa; nie zmienia to faktu, że
magister Nowak wyniósł swe prace na najwyższe poziomy wiedzy i
praktyki, dlatego bez wahania można o nich powiedzieć, że są
idealnie doskonałe. Przyjdzie zapewne jeszcze pora na
zaprezentowanie osiągnięć magistra Nowaka; na
razie musi wystarczyć niniejsza dygresja. Dajmy magistrowi Nowakowi
jeszcze trochę czasu na rozwinięcie skrzydeł. Tymczasem wróćmy
do bohatera tej historii i wniknijmy w niektóre szczegóły jego
poczynań.
Jako
się rzekło, Kołowrót Cyrkiel był perfekcyjnie zorganizowany, a
owa perfekcyjność dotyczyła nie tylko jego nauczycielskiej
działalności. W życiu – że tak powiem – cywilnym był taki
sam. Działanie musiało
być precyzyjne, a dane słowo – święte. Dlatego też nie powinna
dziwić historia, jaka miała miejsce na jednej z prowadzonych przez
niego lekcji. A było to tak.
Przed
lekcją, na przerwie, któryś z uczniów narysował kredą na
tablicy znaczek w kształcie ptasiego dzióbka. Pamiętamy, że byli
to przerośnięci chłopcy, czyli zgraja dryblasów, tylko dlatego
pozwalająca sobie nawkładać do głów różnych takich bzdetów
(oni określali to nieco inaczej), że los rzucił ich akurat w to
miejsce w tym czasie. Nauczyciel po wejściu do klasy natychmiast
zauważył ptasi dzióbek i
od słowa do słowa wywiązała się dyskusja na tematy najpierw
około geometryczne, a później
stricte
geometryczne właśnie. Dyskusja skończyła się zakładem zawartym
między Cyrklem a resztą klasy, a jego treścią było określenie
kąta
rozwarcia dzióbka. Padały różne propozycje (uczciwie trzeba
przyznać, że mieściły się w zakresie kąta pełnego), ale czy to
podniecenie dyskusją, czy też wiara w swą naukową nieomylność
sprawiły, że to nie nauczyciel okazał się być najbliższy prawdy,
a tylko jeden z uczniów.
Zakład
opiewał na konkretną
ilość piwa. Jeśli wygrałby nauczyciel, klasa stawiała mu piwo.
Jeśli natomiast nauczyciel by przegrał, on stawiał piwo wszystkim
uczniom. Jak się stało, już wiemy.
Nie było więc innego
wyjścia, jak przyjąć wynik zakładu i go zrealizować. Stado
dryblasów zostało wyprowadzone ze szkoły. Chłopaki szli parami,
bo tego wymagał regulamin i odstępstwa od tego wymogu być nie
mogło. Na przedzie majestatycznie kroczył Cyrkiel. Zaprowadził
towarzystwo pod sklep osiedlowy, w którym sprzedawano piwo.
–
No, to po piwie na parę – zażartował sobie, a chłopcy
roześmiali się, powiedzmy
– serdecznie, czyli zarechotali głośno.
Kołowrót
Cyrkiel zakupił więc dwadzieścia dwa piwa – po jednym dla
każdego, i poprowadził towarzystwo za sklep, skąd po chwili
dochodziły dźwięki zwane gulgotaniem. Nauczyciel sam też opróżnił
butelkę, bo co się będzie gapił i przełykał ślinę. Potem
wszyscy wrócili do szkoły w nienagannym szyku, czyli parami.
Historia
szkoły milczy na temat oparów piwa wydychanych z dwudziestu trzech
gardeł na pozostałych
lekcjach. Ważne jest, że
dane słowo zostało dotrzymane i nauczyciel matematyki Kołowrót
Cyrkiel mógł nadal z czystym sumieniem stosować swoje niezłomne
zasady.
cdn…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz