Szczepcio
Niesforek miał zadatki na naukowca jak mało kto. Jego rodzice,
ludzie wykształceni i sami zajmujący się pracą naukową już od
dnia urodzin Szczepcia widzieli w nim, późniejszego noblistę,
człowieka, który rozsławi bździochowską naukę na cały świat.
Dziedzina miała zostać wybrana czy też sprecyzowana przez przyszłą
naukową sławę w odpowiednim czasie. Póki co radość rodzicom
sprawiała niezwykła dociekliwość oraz parcie syna do poznania
zagadek życia i zręcznego ich rozsupływania.
Dążenie
od poznania w dzieciństwie Szczepcia pokrywało się mniej więcej z
dążeniem do poznania innych – nazwijmy to – przeciętnych
dzieci. Wyróżniała go jedynie ilość pokrojonych myszy czy żab.
Oczywiście in plus. Z wiekiem zaś ilość przerodziła się w
jakość, co u człowieka z wrodzonym naukowym talentem jest więcej
niż zrozumiałe.
Po
osiągnięciu niej więcej dziewięciu lat Szczepcio zaczął
bardziej dbać o siebie. Nie tylko w sferze higieny, lecz także
mody. Od tego czasu na przykład codziennie nosił krawacik, który
zdejmował wieczorem i wieszał nad łóżkiem. Ta dbałość może
nieco burzyć wyobrażenie czytelnika o wizerunku naukowca. Jest
przyjęte, że człowiek bez reszty oddający się nauce musi być
roztargniony, a do tego niechlujnie ubrany, czy też w ogóle
zaniedbany. To powszechne przekonanie akurat w przypadku Szczepcia
się nie sprawdzało, no ale cóż, tak chłopak miał i tyle.
Wróćmy
jednak do wspomnianej jakości dociekań naukowych młodego
Niesforka. Wraz z dbałością o wygląd rozwinął się u niego
zmysł dogłębnego badania różnych zjawisk. Szczepcio nie byłby
naukowcem pełną gębą, lub może w odniesieniu do wieku należałoby
powiedzieć – pełną buzią, gdyby nie miał w sobie tej żyłki
dostrzegania, a nawet inicjowania zdarzeń prowadzących do
późniejszego ich rozbudowywania, a następnie analizy i wysnuwania
stosownych wniosków
Jako
się rzekło, w wieku około dziewięciu lat w Szczepciu wzmogła się
chęć dociekania genezy zjawisk fizycznych, czy ogólnie –
przyrodniczych. Przy czym nie zawsze szła ona w parze z
oczekiwaniami innych uczestników doświadczenia. Dla przykładu
można tu wspomnieć o następującej sytuacji. Grono dzieci,
rówieśników Szczepcia, zbudowało tamę. Po deszczu woda spływała
wzdłuż łąki usytuowanej na pochyłości wzniesienia. Tama, stale
rozbudowywana przez dzieciarnię, powiększała powstałe rozlewisko,
które objęło swym zasięgiem świeże krowie łajno. Dla dzieci
był to niepożądany efekt tworzonego dzieła; Szczepcio zaś
dopatrzył się w tym możliwości dokonania eksperymentu naukowego,
a konkretnie z dziedziny fizyki. I zgodnie ze swoją wizją w tak
utworzone bajoro wrzucił spory płaski kamień. Trafił – zapewne
z przyjętym wcześniej założeniem – w krowi placek, który
dodatkowo rozmiękczony wodą rozprysnął się na wszystkie strony,
pokrywając gęstym kropkowanym wzorkiem ubrania i twarze
budowniczych tamy. Spostrzeżeń Szczepcio dokonał od ręki,
wyciągnięcie wniosków z eksperymentu odłożył na później,
ponieważ natychmiast musiał wziąć nogi za pas. Podawanie powodu
jest zbędne.
Inny
eksperyment Szczepcia polegał na zbadaniu konsystencji wapna. Miało
to miejsce na bocznicy kolejowej, gdzie właśnie wyładowano z
wagonów towarowych różne materiały budowlane luzem. Przepysznie
bielejąca w słońcu pryzma wapna aż kusiła do działania.
Szczepcio przymierzył się i dał nurka w owa pryzmę. Sypkie wapno
wchłonęło eksperymentatora tak dokładnie, że gdyby nie
przypadkowy świadek doświadczenia, nikt by nie wiedział, że pod
warstwą wapna ktoś jest. W tym wypadku Szczepcio spostrzeżeń
raczej nie miał, a na wnioski przyszedł czas po kąpieli. W każdym
razie po wyciągnięciu z wapna, chłopak wyglądał jak upiór.
Najbardziej jednak przeżywał zabrudzenie krawacika.
Te
dwa przykłady dobitnie świadczą o naukowym zmyśle Szczepcia
Niesforka. Być może z czasem uda się prześledzić całość jego
kariery naukowej, bo trzeba przyznać i oddać prawdzie
sprawiedliwość, że jako naukowiec, Szczepcio zapowiadał się
obiecująco. A nawet bardzo obiecująco. Tyle że w dobie braku krów na łąkach i workowanego wapna może mu być trudniej.
cdn…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz