–
Panie Rysiu – miał powiedzieć Główny Organizator Wykonawczy
Bździochowskiego Przedsiębiorstwa Robót Suchych i Mokrych,
inżynier Kopajłło, do dyrektora personalnego tegoż
przedsiębiorstwa, gdy ten przedstawił mu nowego pracownika – znamy
się tyle lat, a pan mi tu Skórę przyprowadzasz. – W jego głosie
nie dało się ukryć rozczarowania czy wręcz niesmaku. Bo Kopajłło
Skórę akurat znał dobrze z przeszłości.
Skóra
– jedyne co dało się o tym człowieku powiedzieć to to, że nikt
o nim nic powiedzieć nie potrafił. Chociaż wszyscy go znali, a
przynajmniej o nim słyszeli. Skóra doskonale się maskował. Jego
życie było co najmniej tak tajemnicze jak pochodzenie latających
talerzy. Zadziwiające było, że Skóra, którego rozliczne
kwalifikacje trudno było stwierdzić, gdyż zaświadczał o nich
wyłącznie słownie, wszędzie radził sobie znakomicie. Mógł
równie dobrze pracować jako grabarz i jako minister.
Tu
mała dygresja. Nie należy ironizować na temat porównania tych –
zdawałoby się – dwóch skrajnych zawodów, zwłaszcza że w
obecnych czasach grabarz z reguły posiada wyższe kwalifikacje od
ministra. Nie mówiąc już o IQ, którym każdego ministra bije na
głowę. Ale – jak powiedziałem – to tylko dygresja, zwariowany
signum temporis zapisany na marginesie. Wróćmy tedy do
Skóry.
Skóra
nigdy nie miewał humorów czy stresu. Można by powiedzieć, że był
niezniszczalny. Określenie „trema”
było mu całkowicie obce. Równie dobrze czułby się na stołku
ministra właśnie, jak i grabarza.
A
propos grabarza. Był czas, że Skóra przymierzał się również
do tego zawodu. Nie miał jeszcze sprecyzowanych planów życiowych i
interesowało go każde zajęcie pozwalające li tylko przeżyć.
Któregoś dnia uświadomił sobie po prostu, że może być
grabarzem. Dlaczego akurat taki fach go zainteresował, nie wiadomo.
Równie dobrze mógłby zostać kosmonautą czy wirtuozem harfy. Ale
padło na grabarza. Po mniej więcej godzinie zmienił zdanie, gdyż
ambicja podpowiedziała mu, że jest to zajęcie mało rozwojowe. Na
budowie są znacznie większe możliwości awansu. O jaki rozwój mu
chodziło, nie wiadomo, albowiem myśli Skóry chadzały nieco innymi
drogami niż zwykło byłoby się spodziewać. Chwilę się namyślał,
a potem podjął decyzję. Tym razem padło na Bździochowskie
Przedsiębiorstwo Robót Suchych i Mokrych. Tyle że tym razem po godzinie
nie zmienił zdania. Wybrał się więc na rozmowę kwalifikacyjną.
Dyrektor personalny zaprowadził go do jego przyszłego
bezpośredniego przełożonego i tak właśnie Skóra trafił przed
oblicze inżyniera Kopajłły. Po wyjściu personalnego i niezbędnych
formalnościach między Kopajłłą a Skórą wywiązał się
następujący dialog.
–
Panie Skóra – spytał Kopajłło – co pan potrafi?
–
Mogę kopać – odparł skromnie pretendent na stanowisko nie
wiadomo jeszcze jakie.
–
Świetnie, a co oprócz tego może pan zaproponować.
Po
dłuższym namyśle z ust Skóry padła odpowiedź:
–
Mogę nie kopać.
I
to już koniec rozmowy i kariery niedoszłego budowlańca, Skóry, w
tym przedsiębiorstwie. Lecz jedno jest pewne i wiedzą o tym całe
Bździochy. Skóra jakoś funkcjonuje i powodzi mu się coraz lepiej.
cdn…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz