sobota, 16 czerwca 2018

220. Skóra

           – Panie Rysiu – miał powiedzieć Główny Organizator Wykonawczy Bździochowskiego Przedsiębiorstwa Robót Suchych i Mokrych, inżynier Kopajłło, do dyrektora personalnego tegoż przedsiębiorstwa, gdy ten przedstawił mu nowego pracownika – znamy się tyle lat, a pan mi tu Skórę przyprowadzasz. – W jego głosie nie dało się ukryć rozczarowania czy wręcz niesmaku. Bo Kopajłło Skórę akurat znał dobrze z przeszłości.
           Skóra – jedyne co dało się o tym człowieku powiedzieć to to, że nikt o nim nic powiedzieć nie potrafił. Chociaż wszyscy go znali, a przynajmniej o nim słyszeli. Skóra doskonale się maskował. Jego życie było co najmniej tak tajemnicze jak pochodzenie latających talerzy. Zadziwiające było, że Skóra, którego rozliczne kwalifikacje trudno było stwierdzić, gdyż zaświadczał o nich wyłącznie słownie, wszędzie radził sobie znakomicie. Mógł równie dobrze pracować jako grabarz i jako minister.
           Tu mała dygresja. Nie należy ironizować na temat porównania tych – zdawałoby się – dwóch skrajnych zawodów, zwłaszcza że w obecnych czasach grabarz z reguły posiada wyższe kwalifikacje od ministra. Nie mówiąc już o IQ, którym każdego ministra bije na głowę. Ale – jak powiedziałem – to tylko dygresja, zwariowany signum temporis zapisany na marginesie. Wróćmy tedy do Skóry.
           Skóra nigdy nie miewał humorów czy stresu. Można by powiedzieć, że był niezniszczalny. Określenie trema było mu całkowicie obce. Równie dobrze czułby się na stołku ministra właśnie, jak i grabarza.
           A propos grabarza. Był czas, że Skóra przymierzał się również do tego zawodu. Nie miał jeszcze sprecyzowanych planów życiowych i interesowało go każde zajęcie pozwalające li tylko przeżyć. Któregoś dnia uświadomił sobie po prostu, że może być grabarzem. Dlaczego akurat taki fach go zainteresował, nie wiadomo. Równie dobrze mógłby zostać kosmonautą czy wirtuozem harfy. Ale padło na grabarza. Po mniej więcej godzinie zmienił zdanie, gdyż ambicja podpowiedziała mu, że jest to zajęcie mało rozwojowe. Na budowie są znacznie większe możliwości awansu. O jaki rozwój mu chodziło, nie wiadomo, albowiem myśli Skóry chadzały nieco innymi drogami niż zwykło byłoby się spodziewać. Chwilę się namyślał, a potem podjął decyzję. Tym razem padło na Bździochowskie Przedsiębiorstwo Robót Suchych i Mokrych. Tyle że tym razem po godzinie nie zmienił zdania. Wybrał się więc na rozmowę kwalifikacyjną.
          Dyrektor personalny zaprowadził go do jego przyszłego bezpośredniego przełożonego i tak właśnie Skóra trafił przed oblicze inżyniera Kopajłły. Po wyjściu personalnego i niezbędnych formalnościach między Kopajłłą a Skórą wywiązał się następujący dialog.
           – Panie Skóra – spytał Kopajłło – co pan potrafi?
           – Mogę kopać – odparł skromnie pretendent na stanowisko nie wiadomo jeszcze jakie.
           – Świetnie, a co oprócz tego może pan zaproponować.
           Po dłuższym namyśle z ust Skóry padła odpowiedź:
           – Mogę nie kopać.
           I to już koniec rozmowy i kariery niedoszłego budowlańca, Skóry, w tym przedsiębiorstwie. Lecz jedno jest pewne i wiedzą o tym całe Bździochy. Skóra jakoś funkcjonuje i powodzi mu się coraz lepiej.

           cdn…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz