sobota, 24 listopada 2018

243. Tajne komplety

           – Teraz bierzemy się za prace ręczne – wyszeptał Gniewutek do swej żony, Florci, prosto w ucho. – Zrobimy ludzika.
           Dochodziła druga godzina w nocy, a państwo Florentyna i Gniewko Chrzanowie nie mieli najmniejszego zamiaru brać się za spanie. Siedzieli po turecku naprzeciw siebie na tapczanie i wykonując różne rzeczy, śmiali się do rozpuku. Robili to jednak jak najciszej, takim śmiejnym szeptem, często spoglądając w stronę zamkniętych drzwi do pokoju synka, i uciszając się przykładanym do ust palcem. Poboczny obserwator, który niedyskretnie zajrzałby do ich sypialni, musiałby dojść do wniosku, że głupi ich męczy. Tak to wyglądało.
           – Oj tam, oj tam, ty mój świntuszku – zachichotała pani Flora. – Zrobimy ludzika, zrobimy, ale z kasztana i żołędzia.
           – A włoski?
           – Cóż za włochate myśli, świntuszku – nadal chichotała pani Flora. – Włoski zrobimy z wełenki. Na nóżki, rączki i szyjkę użyjemy zapałek.
           – A może by tak bliźniaki. Co ty na to? – przymilał się uciesznie mąż.
Pani Flora zrobiła wielkie oczy.
           – A może trojaczki albo czworaczki? – ciągnął wątek Gniewko. – A do tego jeszcze pieska i konika?
           – Ach, ty kasztankowy sodomitko – zganiła go żona z figlarnym uśmieszkiem. – Lepiej weź się za robienie aniołka, świętoszku – dorzuciła, zgrabnie oklejając ścinkami wełny stworzonko, które miało zostać barankiem.
           – Co to będzie, co teraz robisz – spytała po chwili męża, który ciął, giął i wywijał coś z tektury.
           – To będzie wszelkie stworzenie – zaśmiał się Gniewko.
           – No, to zrób z tego wszelkiego osiołka – odpowiedziała śmiechem żona.
           W ruch poszły nożyczki i klej i wnet z błękitnej bibułki wyłoniły się zgrabne anielskie skrzydełka, które Gniewko sprawnie, choć z trudem przykleił do pleców kasztanowego konika.
           – O, Pegaz! – ucieszył się Gniewko.
          – Gapciu, skrzydełka miały być dla aniołka – z udanym oburzeniem zaoponowała pani Flora.
           Tak zeszła jeszcze godzina. Około trzeciej nad ranem postacie na jasełka były gotowe.
          – Czuję się jak na tajnych kompletach – Flora przytuliła się czule do męża.
           – No, to teraz zasłużyliśmy na niespodziankę – z tajemniczą miną powiedział Gniewko, sięgając po telefon. Poprzez tajemniczość na twarzy przebijała się podstępnie satysfakcja.
           – Gdzie chcesz dzwonić? – zapytała pani Flora.
           – Do stwórcy – odrzekł Gniewko, a widząc zdziwioną minę żony, dodał – do stwórcy tego bałaganu. I wyszukał w spisie odpowiedni numer, po czym wcisnął klawisz z zieloną słuchawką. Po dłuższej chwili usłyszał zaspany głos:
           – Halo, kto mówi?
           – Tu tato i mama Karolka, pana ucznia z trzeciej klasy.
           – Przecież o tej porze ja jeszcze śpię, a państwo mnie budzą. O co chodzi?
           – My też nie śpimy, bo robimy te cholerne ludziki na jasełka, które pan wczoraj zadał dzieciom, a które mają być zrobione na dzisiaj. Dobranoc, miłych snów.

           cdn…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz