sobota, 25 kwietnia 2020

317. Kungfucjusz

           – Czy wiesz, że Konfucjusz… – zaczął komisarz Ciutgrzmot swoją relację ze spotkania z sołtysem Bździochów, Miętosiem.
           – Kungfucjusz to ten – przerwał mu śledczy Rympał Przypałko – co jest mistrzem Polski w tańcu kung fu?
           – Jaki taniec kung fu? – Żachnął się komisarz. – Rympał, co ty mi tu wygadujesz…
           – Aaa, to ten – przerwał znowu śledczy – co śpiewa?
           – Rympał, czy cię porypało?! – komisarz obruszył się znacznie bardziej. – Śpiewa to Zenek, kung fu to sztuka walki, a nie taniec, a Konfucjusz był chińskim filozofem.
           Komisarz klarował podwładnemu z pewnością siebie, udaremniającą jakiekolwiek wątpliwości co do jego wiedzy. Ten nie miał nawet się domyślać, że wszystkiego, a nawet tego, że taki człowiek jak Konfucjusz w ogóle istniał, przełożony dowiedział się właśnie na spotkaniu z sołtysem.
           – Słuchaj i nie przerywaj. Jasne?
           – Jasne – odparł Przypałko bez entuzjazmu, jakim tryskał jeszcze przed chwilą.
           – No, więc tak – rozpoczął od nowa komisarz Ciutgrzmot – Konfucjusz był starożytnym chińskim filozofem. Rympał! nie przerywaj – komisarz uprzedził zamiar śledczego, widząc, jak ten nabiera powietrza, aby coś wtrącić. Wykonał przy tym gest, jaki zwykle wykonuje policjant z drogówki, gdy zatrzymuje samochody na skrzyżowaniu. – No. Powiedziałem, ani mru mru.
           – Przecież ja nic nie mówię – usprawiedliwiał się Przypałko.
           – I tak trzymaj – polecił mu komisarz i po raz trzeci rozpoczął perorę. – Jak już mówiłem, Konfucjusz żył w Chinach w starożytności i miał całkowicie nowoczesne poglądy jak na tamte czasy.
           – Czyli że co? – Przypałce udało się jednak przerwać wywód szefa. – Jak można mieć nowoczesne poglądy w starożytności?
           Komisarz najpierw spiorunował wzrokiem niesfornego podwładnego, a potem, zachowując maksimum spokoju, tłumaczył dalej.
          – Pomyliłeś nowoczesność ze współczesnością. Konfucjusz miał nowoczesne poglądy jak na tamte czasy.
           – Aha, to znaczy jakie?
           Tym pytaniem Przypałko zdobył uznanie w oczach komisarza, który kontynuował z wyraźną aprobatą.
           – Tamte. Przecież mówię wyraźnie.
           – Ale, szefie, jakie poglądy?
           – Aaa, o to ci chodzi? Już mówię. Przede wszystkim Konfucjusz za podstawowe cnoty, jakimi powinni cechować się wszyscy ludzie, uważał moralność, praworządność, humanitaryzm, mądrość i lojalność.
           – Ale mi tu szef wyjechał. Huma i jola co? Co to takiego?
           – O moralności, a raczej jej braku wiesz coś niecoś z własnego doświadczenia, no nie? Uczciwość i te sprawy. Tego ci tłumaczyć nie muszę. Mądrość to jest to, czym nie grzeszysz. Też ci dokładnie nie muszę tłumaczyć. Humanitaryzm to po prostu człowieczeństwo. Wszyscy ludzie powinni być dla siebie dobrzy, grzeczni i przyjacielscy. Ogólnie, jedni nie powinni gnębić drugich. Lojalność to z kolei, jak by ci to powiedzieć, uczciwość i wierność wobec innych. Na przykład twoja do mnie.
           – No pewnie – Przypałko aż podskoczył na krześle. – Chyba szef nie ma wątpliwości.
           – Dobra, dobra – uspokoił go Ciutgrzmot. – Nie mam. Została jeszcze praworządność. I powiem ci, z tym mam największy zgryz.
           – Czemu? – z dziecinną naiwnością zapytał Przypałko.
           – Bo jak do praworządności ma się ta cała reszta?
           – No, normalnie. – teraz podwładny pospieszył uspokajać przełożonego. – Wszystko pasuje. Jest prawo, to się go przestrzega. Ta cała jowiajalność, czy jak to tam się zwie, to przecież polega na przestrzeganiu prawa, no nie?
           – Taaak, masz rację – komisarz Ciutgrzmot wyglądał na zamyślonego. Mówił teraz ciszej, wpatrywał się w blat biurka i jakby przestał zauważać obecność śledczego. – Mądrość, moralność i lojalność powinno się podporządkować praworządności. Ale co zrobić, gdy praworządność szwankuje? Gdy prawo nie jest humanitarne?
           – Ale jak to? Prawo jest prawem i musi być dobre dla obywateli.
           – Musi, nie musi. Powinno być. Ale prawo ustanawiają ci, którzy mają władzę. A władza nie zawsze jest uczciwa. Bywa, że sama korzysta z dobrodziejstw, które sobie przyzna, a obywateli gnębi. Gdybym na przykład kazał ci spałować kogoś, bo myśli co innego niż ja…
           – To bym spałował. Rozkaz to rozkaz.
           – No widzisz. Właśnie o to chodzi. Zachowałbyś się praworządnie, ale nie humanitarnie.
           – Szefie, kurwa, dość tej starożytnej filozofii. Nastawię na herbatę. Napijemy się naszej ulubionej herbaty Ulung. Chińska jest. Może nam się po niej ta chińska filozofia jakoś w głowach poukłada.
           – Obawiam się, że nie. Ale herbaty możemy się napić.

           cdn…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz