Ośrodek
Zdrowia Psychicznego w Bździochach nie cierpiał na brak pacjentów,
aczkolwiek stanowili oni – jak by to określiły statystyki –
niewielki procent w przeliczeniu na ilość mieszkańców. Można by
nawet powiedzieć, że promil. Pacjenci, czy też raczej rezydenci
nie mogli narzekać ani na warunki, ani na obsługę. Jedno i drugie
było na najwyższym poziomie. Po prostu raj na ziemi. Nie trzeba
dodawać, że po wizytacji władz zwierzchnich w osobie doktora
Mondralli, wystawiono ośrodkowi wysoce pozytywną ocenę.
Ale, jak
zawsze i jak wszędzie, prędzej czy później musiał nastąpić
zgrzyt. Zgrzytnęło między dwoma lekarzami. Czy poszło o karciane
długi, czy też może o umizganie się panów do nie swoich żon,
dokładnie nie wiadomo. Dość, że dwaj doktorzy – Padalec i
Kapuśniak postanowili się nie lubić. Starali się tak dobierać
dyżury, aby na siebie nie trafiać, a gdy się już tak zdarzyło,
nie wchodzili sobie w drogę. Zasadniczo ten stan nie był uciążliwy
ani dla pacjentów, ani dla reszty personelu. Mógłby więc sobie
trwać dalej. Tyle, że w jednym z doktorów – Kapuśniaku, złości
było nieco więcej. Kiedy więc mu się ulało zbyt wiele żółci,
postanowił się odegrać na przeciwniku. Długo myślał, jak to
zrobić na tyle sprytnie, aby wyglądało na przypadek. W końcu
wymyślił. Gdyby chodziło o zbrodnię, byłaby to zbrodnia
doskonała. Tajną bronią Kapuśniaka miała się stać pewna
przypadłość jednego z pacjentów.
Pewnego
dnia popołudniowy dyżur doktora Padalca wypadał zaraz po dyżurze
nielubianego kolegi. Ten zaś, przygotowany, dyskretnie spoglądał
przez okno jednej z sal, czekając jego nadejścia. Jednym z
mieszkańców tej sali był niejaki Potulko, zajmujący łóżko przy
drzwiach. Kiedy Padalec wchodził na salę, Kapuśniak ryknął na
Potulkę, a Potulko, przerażony, chwycił za metalową szufladę
szafki i walnął we wchodzącą osobę. Padalec, którego szuflada
trafiła w głowę, padł jak długi. Odratowano go po długiej
reanimacji.
Kapuśniak
wiedział, że Potulko, gdy się przestraszy, łapie za to, co ma pod
ręką i wali na oślep w najbliżej znajdującą się osobę. Na tej
dolegliwości zasadzał się właśnie jego plan. Reszty dopełniła
wysunęta wcześniej do połowy ręką Kapuśniaka szuflada,
czekająca tylko na jej użycie.
cdn…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz