sobota, 30 stycznia 2016

96. Zemsta ręką rezydenta

          Ośrodek Zdrowia Psychicznego w Bździochach nie cierpiał na brak pacjentów, aczkolwiek stanowili oni – jak by to określiły statystyki – niewielki procent w przeliczeniu na ilość mieszkańców. Można by nawet powiedzieć, że promil. Pacjenci, czy też raczej rezydenci nie mogli narzekać ani na warunki, ani na obsługę. Jedno i drugie było na najwyższym poziomie. Po prostu raj na ziemi. Nie trzeba dodawać, że po wizytacji władz zwierzchnich w osobie doktora Mondralli, wystawiono ośrodkowi wysoce pozytywną ocenę.
          Ale, jak zawsze i jak wszędzie, prędzej czy później musiał nastąpić zgrzyt. Zgrzytnęło między dwoma lekarzami. Czy poszło o karciane długi, czy też może o umizganie się panów do nie swoich żon, dokładnie nie wiadomo. Dość, że dwaj doktorzy – Padalec i Kapuśniak postanowili się nie lubić. Starali się tak dobierać dyżury, aby na siebie nie trafiać, a gdy się już tak zdarzyło, nie wchodzili sobie w drogę. Zasadniczo ten stan nie był uciążliwy ani dla pacjentów, ani dla reszty personelu. Mógłby więc sobie trwać dalej. Tyle, że w jednym z doktorów – Kapuśniaku, złości było nieco więcej. Kiedy więc mu się ulało zbyt wiele żółci, postanowił się odegrać na przeciwniku. Długo myślał, jak to zrobić na tyle sprytnie, aby wyglądało na przypadek. W końcu wymyślił. Gdyby chodziło o zbrodnię, byłaby to zbrodnia doskonała. Tajną bronią Kapuśniaka miała się stać pewna przypadłość jednego z pacjentów.
          Pewnego dnia popołudniowy dyżur doktora Padalca wypadał zaraz po dyżurze nielubianego kolegi. Ten zaś, przygotowany, dyskretnie spoglądał przez okno jednej z sal, czekając jego nadejścia. Jednym z mieszkańców tej sali był niejaki Potulko, zajmujący łóżko przy drzwiach. Kiedy Padalec wchodził na salę, Kapuśniak ryknął na Potulkę, a Potulko, przerażony, chwycił za metalową szufladę szafki i walnął we wchodzącą osobę. Padalec, którego szuflada trafiła w głowę, padł jak długi. Odratowano go po długiej reanimacji.
          Kapuśniak wiedział, że Potulko, gdy się przestraszy, łapie za to, co ma pod ręką i wali na oślep w najbliżej znajdującą się osobę. Na tej dolegliwości zasadzał się właśnie jego plan. Reszty dopełniła wysunęta wcześniej do połowy ręką Kapuśniaka szuflada, czekająca tylko na jej użycie.

cdn…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz