Zdarzyło
się pewnego razu, że Pisojan Kwasielizna, jedyny jak dotąd syn
Kacejana Kwasielizny, partyjnego działacza w jedynie słusznych
czasach, zatrudnionego w komitecie wiejskim w komórce do spraw
budownictwa, oraz Młotyldy Kwasielizny de domo Sierpuszko, o której
wiadomo tylko, że była kobietą i od zawsze mieszkanką Bździochów,
zawitał do restauracji Pod Upadłym Aniołem akurat w czasie,
gdy odprawiał tam swoje biesiadowanie triumwirat.
Dla
przypomnienia dodam, że triumwirat stanowili Pius hrabia
Bździochowski (potomek byłych posiadaczy Bździochów, który po
transformacji ustrojowej powrócił do tytułów hrabiowskich),
Trycjan Paszkwilko (syn Zdzierża, zatrudniony w charakterze
humorysty w New Bździoch Timesie) i Grzechosław Pyszczozór
(syn Przepytsława, lektor języków paraorientalnych na
bździochowskim uniwersytecie). Triumwirat generalnie na swoich
posiedzeniach zajmował się niewylewaniem za kołnierz, czyli
skuteczną poprawą statystyk spożycia alkoholu na jednego
mieszkańca Bździochowej Doliny. Tyle przypomnienia.
Pisojan
nie znając zwyczajów triumwiratowego towarzystwa, ni z gruszki ni z
pietruszki dosiadł się do okupowanego przez nie stolika.
Towarzystwo przełknęło ten afront z godnością, a w miarę
ubywania zawartości kolejnych butelek nawet zainteresowało się
intruzem na tyle, aby zagadnąć go o to i owo. Tak wywiązała się
dyskusja na temat wyborów. A że nadchodziła właśnie ta
wiekopomna chwila, przeto zaczęły padać patetyczne deklaracje,
czyli najczęściej komunały, dzięki alkoholowi podniesione do
niemal ekstatycznych wyznań. Nie pomijając, rzecz jasna, honoru,
ojczyzny czy patriotyzmu.
Najmniej
udzielającą się osobą w dyskursie był Trycjan Paszkwilko.
Prawdopodobnie dlatego, że jako humoryście i życiowemu
żartownisiowi temat po prostu nie leżał. Ale i on w końcu zabrał
głos. Głos ten wyraźnie był skierowany do nieproszonego gościa,
gdyż Paszkwilko dobrze znał upodobania polityczne kolejnych pokoleń
Kwasieliznów, co zresztą nie było tajemnicą i wiedziała o tym
cała wieś. Po wyłuskaniu spośród proalkoholowych dodatków typu
czknięć, powtórek i wyrazów zaliczanych do niecenzuralnych tego
co istotne, mowa Paszkwilki wyglądała mniej więcej tak:
–
Ty mi tutaj, kochaniutki, nie… takich smutków. Zawsze chodziłem
na wybory, chociaż ich wynik był wiadomy jeszcze przed otwarciem
lokali wyborczych. Tak to organizowała formacja, której twój tatuś
był oddany całym sercem, jeśli je miał, i duchem, który miał na
pewno, w kolorze czerwieni szturmówek. Ponieważ jakiego głosu bym
wtedy nie oddał, zawsze był kwalifikowany do tej dziewięćdziesięciodziewięcio, koma dziewięćdziesiąt sześć procenta większości,
z czasem z tej wzniosłej obywatelskiej powinności zacząłem sobie
robić najzwyklejsze jaja. I tak, najpierw zacząłem wykreślać
wszystkie nazwiska niepolskie. Nie dlatego, żebym uważał, że
Polska jest tylko dla Polaków. Po prostu w ramach jaj przyjąłem
takie kryterium. Następnie eliminowałem nazwiska kończące się
inaczej niż na „ski”.
– Tutaj skłonił się w stronę hrabiego, a widząc aprobatę w
jego oczach, kontynuował. – Później wycinałem wszystkie
kobiety. I znów nie żebym miał coś przeciwko kobietom i uważał,
że ich miejsce jest przy garach, ale chciałem się trzymać
wymyślonych przez siebie zasad, ot co. I to co zostało, to był mój
wybór. Nietrudno się domyślić, że nawet przy tak rygorystycznych
zasadach ciągle wpasowywałem się w ogłaszane statystyki.
–
No, no, cmoknął młody Kwasielizna. – Nie wiadomo, czy była to
oznaka aprobaty, podziwu, czy też po prostu cmoknęło mu się po
wychyleniu kolejnego kieliszka. – No i co z tego wyszło?
–
Ano to, że zdarzyło się kiedyś tak, iż na całej liście nie
został nikt. Sam powiedz, czy taki wybór nie byłby słuszniejszy?
Może
tak, może nie – to dopisek narratora, czyli mój. Wtrąciłem się,
ponieważ Pisojan Kwasielizna zakrztusił się i zaczął potwornie
kaszleć. Nie wiadomo dokładnie z jakiego powodu – czy wyznanie Paszkwilki zrobiło na nim tak wielkie wrażenie, czy też wódka mu poszła nie tam, gdzie powinna, czy w końcu wiadomość, że drogą
losowania, czyli gry w złośliwego marynarza, to on będzie musiał
zapłacić cały rachunek.
cdn…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz