Fretek
Turzyca, uczeń szkoły powszechnej ośmioletni, walczący o miano najlepszego
ucznia wszech czasów, wnuk Rogasia Turzycy, tego samego, który mocno zaniżał
statystyki koła łowieckiego „Strzał na Komorę”, bardzo kochał dziadka. To właśnie
Rogaś rozbudził w chłopcu zainteresowanie, a w końcu miłość do zwierząt. Rogaś
zabierał ze sobą Fretka wszędzie, gdzie tylko się ruszył. Ma się rozumieć, że
na polowania również. Młodzieniec znał niemal na pamięć cały życiorys dziadka,
w tym – co zrozumiałe samo przez się – co celniejsze historyjki z polowań, w których
brał udział.
Jako się rzekło, Fretek Turzyca zawsze był przy
dziadku; można by nawet powiedzieć, że wspólnie się włóczyli po Bździochach i ich
bliższych oraz dalszych okolicach. Pewnego dnia, gdy sobie spacerowali,
rozczulony Rogaś wskazał na swój dom i powiedział:
– Ten dom kiedyś, gdy umrę, będzie twój. Tam
obok jest garaż, a w nim piękne auto syrena.
Ono też kiedyś będzie twoje. Ten sad, który się ciągnie hen, aż pod las, też
kiedyś będzie twój. Wszystko to po mojej śmierci będzie twoje. Tak cię kocham.
Mały Fretek, który skończył niedawno cztery lata,
szedł zasłuchany u boku dziadka i w pewnej chwili się odezwał. Zadał dziadkowi
jedno, konkretne pytanie.
– Dziadku, a kiedy ty umrzesz?
Rogaś w pierwszej chwili oniemiał. Popatrzył w
zamyśleniu na wnuka i pokiwał głową. Następne pytanie wnuka zamieniło dziadka w
przysłowiowy słup soli.
– No, ale tak konkretnie, kiedy? – doprecyzował.
cdn…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz