Dwie
młodziutkie hostessy, dyskretnie pojadając kanapki z sałatą,
informowały przechodniów o zaletach ogrzewania ekologicznego.
Namawiały na instalowanie paneli słonecznych i na wymianę pieców
węglowych na gazowe. W ramach tej akcji chętni na zamianę mają
skorzystać z dopłat gwarantowanych przez sołtysa Miętosia.
Tłumaczyły, rozdawały prospekty i ulotki. Działo się to na
stoisku ustawionym w alejce na skwerze w pobliżu kościoła, którędy
przypuszczalnie będzie przechodzić sporo ludzi.
– Beata –
szepnęła w którymś momencie jedna z dziewcząt do drugiej. –
Widzisz tego faceta, co już od chyba pięciu minut studiuje
wszystkie napisy na banerach?
– Widzę –
odparła koleżanka. – Pewnie jest zainteresowany wymianą pieca.
– Może, ale
spójrz na jego minę. Wygląda, jakby zaraz miał wybuch…
Dziewczyna
nie dokończyła, bo mężczyzna nagle wpadł w szał. Podbiegł do
stoiska i kilkoma gwałtownymi ruchami zrzucił na ziemię prospekty
i ulotki. Następnie sapiąc i klnąc pod nosem, kopnięciami rozbił
stoisko. Depcząc jego resztki, wycharczał:
– Jeszcze tu
was nie było, zboczeńcy, bezbożnicy.
Po czym
poprawiając koszulkę z napisem „Naród Polsce” na umięśnionym
torsie, ruszył w stronę centrum Bździochów.
Przerażone
dziewczyny, skulone za parkową ławeczką, o mało się nie
popłakały ze strachu.
– Co to było?
– zapytała jedna z nich.
– Chyba jakiś
wariat w amoku.
– Ale o co mu
chodziło? Dzwonię po policję. Niechcący włączyłam w smartfonie
aparat i wszystko się nagrało. Całkiem dobrze go widać.
▫ ▫ ▫
– Pamiętasz
moją przygodę z kartą płatniczą? – zapytał komisarz
Chwalimierz Ciutgrzmot swojego podwładnego, Rympała Przypałkę. –
Co to wtedy nie mogłem zapłacić za karmę Herkulesa kartą żony,
bo na niej był podpis kobiety.
– No, pamiętam – odrzekł
śledczy Przypałko. – To było wtedy, gdy maszerowali ci z tęczową
flagą. Mówił szef wtedy, że oni mają większe prawa niż hetero.
– Właśnie. Zbieraj się,
mamy coś podobnego.
▫ ▫ ▫
Około
trzydziestoletni, nieźle wytrenowany na siłowni młodzian siedział
w komisariacie naprzeciwko komisarza Ciutgrzmota. Przy sąsiednim
biurku śledczy Przypałko protokołował zeznania zatrzymanego za
rozbój w biały dzień.
– No
bo, panie komisarzu, jak tak można? – tłumaczył młodzian. – Żeby te elgiebety tak w biały
dzień namawiały do takich rzeczy.
– Jakie
elgiebety? Napadł pan na dziewczyny i zniszczył stoisko. Co mają
do tego elgiebety?
– Bo
nie można dopuścić, żeby takie coś się działo. Pan się dziwi,
że ludzie się boją. Potem to już nawet dzieci w przedszkolu będą
zboczone.
– Jakie
dzieci w przedszkolu? O czym pan mówi?
– No
jak to o czym? W biały dzień przy kościele namawiają, żeby
zmienić płeć!
– Cooo?
– komisarz aż cofnął się z krzesłem. Przez chwilę się
zastanawiał, a potem wybuchnął śmiechem. Mężczyzna siedzący po
drugiej stronie biurka patrzył na niego zgorszony. Napis na
pofałdowanej koszulce głosił teraz „…d Polsce”.
Zdezorientowany Przypałko zastanawiał się, w jaki sposób zapisać
śmiech swojego przełożonego. Przełożony zaś podał
przesłuchiwanemu broszurę, jedną z tych, które zabezpieczył w
rozbitym stoisku.
– Niech
pan przeczyta tytuł – powiedział.
– Zmień
płeć – wydukał młodzian.
– Jeszcze
raz, tylko wolniej.
– Zmień
pł…. O kurwa – wyrwało mu się. – Zmień piec.
cdn…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz