sobota, 31 października 2020

344. Śnieg w życiu Jajcarza


Jajcarz Sobieradźko, zanim dorobił się na tyle, aby swoją firmę wyposażyć w porządny sprzęt ułatwiający pracę, jeździł i woził towar starym busem. Lecz bus, choć stary, też musiał być dobry i solidny, dlatego wybrał markę mercedes. Oczywiście w wyborze się nie pomylił i bus służył mu ładnych parę lat. Ale przecież nawet najlepszy sprzęt kiedyś dojdzie do kresu swego technicznego żywota. Jednak żeby to zauważyć i dojść do właściwego wniosku, właścicielowi musi się zdarzyć jakieś przeżycie związane ze starością tegoż sprzętu. Inaczej eksploatowałby go do końca życia. Swojego albo właśnie sprzętu.

Jechał sobie onegdaj Jajcarz – przypomnę, że „Jajcarz” było przezwiskiem, które zastępowało Sobieradźce imię, a imienia jego nikt nie pamiętał, być może nawet on sam – swoim wysłużonym mercedesem-busem, słuchał wesołych, zgodnych z jego usposobieniem audycji radiowych, śmiał się, podśpiewywał i w ogóle jak zwykle był w dobrym humorze. Było ciepło, środek lata, czyli warunki tym bardziej sprzyjające dobremu samopoczuciu. Zwłaszcza że w planie, nieodległym, miał wypoczynek nad jednym z południowych mórz.

Jechał sobie tedy Jajcarz przez Bździochową Dolinę, podśpiewując i dodając zabawne puenty do zasłyszanych w radiu reklam. Wychodziły z tego zabawne bon moty typu:

– Panie doktorze, z bliska źle widzę.

– A z daleka?

– Z Kalisza.

W pewnym momencie na szybie pojawiły się płatki śniegu. Co, do licha?, zdziwił się Jajcarz. Śnieg w lipcu? Ale fakty były, jakie były, i nie dało się ich zbyć. Na szybie pojawiało się coraz więcej śniegu. Wycieraczki sobie radziły nieźle, lecz Jajcarza zastanowiła pewna rzecz. Z początku jeszcze nie kojarzył, o co chodzi, zaskoczył dopiero z czasem, kiedy zauważył, że na mijanych autach śniegu nie było. Zjechał na pobocze i obszedł auto dookoła. Zebrał z szyby garść śniegu i wtedy okazało się, że to wcale nie śnieg, tylko styropian. Ale skąd nagle miałby się wziąć styropian? Zrozumiał, gdy spojrzał w górę.

W busie nie było dachu. Styropian zaś stanowił izolację termiczną busa i gdy zabrakło dachu, wiatr rozwiewał go na wszystkie strony. No i wtedy Jajarz przypomniał sobie, że swego czasu zauważył rdzę nad przednią szybą. Musiało to być dawno. Jajcarz swoim zwyczajem nic z tym nie zrobił. Za to zrobił to czas. Blacha przerdzewiała na wskroś. Wiatr przyszedł w sukurs czasowi i dach zniknął. Został zerwany w czasie jazdy. Szukać go to tak, jakby szukać wiatru w polu.

Ponieważ jednak dobry humor zawsze się trzymał jajcarza, na pytania ciekawskich odpowiadał, czerpiąc puentę z reklamy:

– Zawsze marzyłem o kabriolecie, a ponieważ mnie na niego nie stać, zafundowałem sobie kabrioleta-busa. Dwa w jednym.

 

cdn…

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz